Instagram nie taki zły, jak go malują?
Zdaniem dr Małgorzaty Bulaszewskiej, Instagram nie jest poważnym zagrożeniem dla postrzegania swojego ciała przez jego użytkowników, bo korzystają z niego głównie osoby z ukształtowaną osobowością. Wojtek Kardyś zwraca jednak uwagę, że platforma ma negatywny wpływ na wszystkich, także dorosłych. Poprawy sytuacji upatruje zaś w edukowaniu młodych.
„The Wall Street Journal” ujawnił niedawno wewnętrzny raport Facebooka, który wskazuje, że należący do firmy Instagram negatywnie wpływa na postrzeganie ciała u młodszych nastolatek. Według danych, „32 procent nastolatek twierdzi, że kiedy czują się źle ze swoim ciałem, Instagram pogarsza ich samopoczucie”. Jednocześnie u 13 proc. brytyjskich użytkowników i 6 proc. amerykańskich, którzy doświadczali myśli samobójczych, myśli te miały mieć początek na Instagramie.
Ujawnionym przez „WSJ” wynikom badań nie dowierza dr Małgorzata Bulaszewska, kulturoznawczyni i ekspertka od wizerunku z Uniwersytetu SWPS. - Nie ma podanej ani metodologii, ani czasookresu, są enigmatyczne „ostatnie trzy lata”. Podana jest twarda liczba, że 32 procent użytkowniczek mówi, że pogarsza się ich samopoczucie. Ale 32 procent z jakiej liczby? Wszystkich użytkowników czy tylko dziewczynek? Tego nie wiemy, a to zasadnicze pytanie. Trudno odnieść się merytorycznie do tych badań, brak tu podstawowych danych - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. Jak podkreśla, nie ujawniono parametrów, które pozwoliłyby na porównanie badania do innych, niezależnych.
- Konkretne badania psychologiczne mówią, że media społecznościowe mogą mieć wpływ na osoby nie w pełni ukształtowane psychicznie, czyli młodsze nastolatki, na pewno nie po 16. czy 17. roku życia - podkreśla Bulaszewska.
A jak dodaje, główna grupa użytkowników Instagrama jest sporo starsza. - 30,3 procent, czyli 410 milionów użytkowników na świecie, ma 18-24 lata, a 32,5 procent – 25-34 lata. To już osoby aktywne zawodowo, wiedzą, czego chcą. One dorastają w świecie nowych mediów i wiedzą, że wizerunek w nich prezentowany bywa modyfikowany. Użytkownicy starzeją się ze swoim medium, a ci młodsi uciekają na inne platformy. Teraz na przykład na TikToka, a pewnie i jego użytkownicy się zestarzeją, a ci młodzi przeniosą do innych mediów - przewiduje Bulaszewska.
Instagram z pozytywnymi trendami
- Kolejne pokolenia uciekały z przestrzeni, w której były bliskie im osoby dorosłe, aby mieć swój azyl, nie być - świadomie bądź nie - kontrolowanymi – podkreśla ekspertka. Jak dodaje, w tym właśnie sensie „media społecznościowe starzeją się”. - Instagram tak naprawdę nie jest miejscem, w którym nastolatki dopiero kształtujące swoją osobowość, są głównym użytkownikiem. Trudno więc mówić, że jest on dla nich wielkim zagrożeniem - mówi Bulaszewska.
Zdaniem kulturoznawczyni, warto zwracać uwagę na pozytywne strony. - Mamy ruch body positive, slow life, skupienie na relacjach, jakości życia czy jedzenia. I to wszystko mamy przecież na Instagramie, choćby na profilach osób takich jak Kasia Nosowska – dodaje Bulaszewska.
Obrazki z Instagrama działają na podświadomość
Zaniepokojony wynikami opublikowanego raportu jest natomiast Wojtek Kardyś, konsultant biznesowy i specjalista od komunikacji internetowej i digital marketingu. Choć zaznacza, że już w 2017 roku pojawiły się badania z podobnymi wnioskami. Fundacja Royal Society for Public Health i Youth Health Movement przeprowadziły wtedy badanie na ponad 1,5 tys. osób z Wielkiej Brytanii. Wyniki pokazały, że Instagram był najbardziej szkodliwym medium społecznościowym z pięciu badanych (pozostałe to YouTube, Twitter, Facebook i Snapchat). Instagram najbardziej negatywnie wpływał na postrzeganie ciała, lęk przed przegapieniem informacji (FOMO) i inne lęki, depresje i poczucie samotności.
- Ono mówiło to samo: tak, Instagram jest szkodliwy nie tylko dla młodych ludzi. Pogarsza nastrój, powoduje, że tracimy pewność siebie. Na Instagramie klikają się radośni ludzie, którzy są na wakacjach i mają piękne życie. Wiadomo, że świat tak nie wygląda. Niby zdajemy sobie z tego sprawę, ale podświadomie to jednak na nas działa - podkreśla Kardyś.
- Żeby sobie z tym poradzić, trzeba edukować ludzi - mówi ekspert. Jak dodaje to się już dzieje, także dzięki samym instagramerom. - Pokazują to na przykład poprzez zabawę Instagram-reality. Pokazują swoje zdjęcie „na Instagrama” oraz takie, na którym widać, jak naprawdę wyglądają, wychodzą wszystkie fałdki. Mam nadzieję, że ten trend się utrzyma - dodaje.
Rozwiązaniem edukowanie młodych
Zdaniem Kardysia, Instagram to monopolista, który ukształtował generację Z. - Sprawił, że dla młodych ludzi najważniejszy jest fejm. W marcu pojawił się raport, mówiący o tym, kim chcą zostać w przyszłości dziewczynki. Większość odpowiedziała, że influencerkami - zaznacza.
- Powinniśmy zareagować jako społeczeństwo i przygotować młodych obywateli do poruszania się w tej przestrzeni. Powinniśmy pozwolić zostać im influencerami, jeśli chcą, ale niech robią to w bezpieczny sposób – podkreśla Kardyś. I dodaje, że specjalne instytucje powinny pokazywać, czym jest personal branding, jak weryfikować newsy czy ogólnie zachowywać się w sieci i zdobywać popularność. - W Chinach są specjalne szkoły dla influencerów, w Finlandii specjalne lekcje digital skills. W Polsce nauka jest jaka jest. Apel zatem do rodziców: szukajcie pomocy innymi drogami – dodaje.
Kardyś podkreśla, że nie odważyłby się bagatelizować szkodliwości Instagrama. - Od dziesięciu lat zajmuję się social media. Obserwuję, co się dzieje, jakie jest parcie młodych. Od ukucia słowa „selfie” siedem lat temu, ponad 250 osób straciło życie, robiąc sobie właśnie selfie. To więcej niż przez te siedem lat zostało zjedzonych przez rekiny – mówi specjalista. I dodaje, że ważne jest spojrzenie na „szerszy obrazek”. - To nie tylko depresje. To także zaburzenia odżywiania, bo chcemy wyglądać jak najlepiej, to branie sterydów, bo trzeba się szybko „spompować”. To zaniedbanie nauki, bo trzeba poświęcać czas na TikToki i Instagram. Nie możemy pozwolić, aby młodzi dostali komórki i sami się uczyli korzystania z niej. Z nią jest jak z nożem: można nim posmarować kanapkę, ale można też kogoś zabić. Słowa ranią, ale czy dzieciaki o tym wiedzą? Czy rodzice rozmawiają z nimi o tym? Wątpię. Jeśli nie zaczniemy edukować ich jak najszybciej, skutki mogą być opłakane – ostrzega Kardyś.
Wyjść poza bańkę
Aleksandra Łęcka-Maniak, ekspertka ds. komunikacji social media banku BNP Paribas również zwraca uwagę, że ujawniony raport nie jest pierwszym, który pokazuje jak media społecznościowe wpływają na poczucie wartości ludzi młodych, ale także dojrzałych użytkowników. - Nastolatkowie (nie tylko dziewczynki) są najbardziej podatni na wpływy, kształtują swój światopogląd, szukają autorytetów i patrzą na świat przez (nie unikniemy tego) pryzmat mediów społecznościowych – począwszy od kształtu relacji, przez podróżowanie, na wizji przyszłości kończąc - mówi.
Czytaj też: TikTok ma w Polsce więcej użytkowników niż Twitter, Pinterest przed Snapchatem i Wykopem (TOP10)
Zdaniem ekspertki nie należy jednak bać się Instagrama. - Widocznie wspólnie powinniśmy wziąć odpowiedzialności i zmienić podejście. Zwłaszcza użytkownicy, którzy mają znaczny wpływ na społeczność. Należy dbać o budowanie świadomości wśród nastolatków, że prawdziwe życie nie zawsze wygląda jak to, które widzimy na instagramowych profilach. Ostatnie trendy, które pokazują autentyczność, przełamują tabu naturalności, to ruch w świetnym kierunku, który może przynieść bardzo dużo dobrego. Im więcej takich zachowań, tym większa szansa na to, że w głowach młodych ludzi zakorzeni się ta wiedza i naturalny, obdarty z filtrów obraz – zaznacza Łęcka-Maniak.
Ekspertka podkreśla, że porównywania się do uśmiechniętych celebrytów i influencerek nie unikniemy. - Całe życie nieustannie się do kogoś porównujemy, a Instagram jest do tego doskonałym narzędziem. Wszelkiego rodzaju publikacje, które normalizują obraz, pozwolą na inną optykę. Tak samo jak walczymy z fake newsami i edukujemy nieustannie użytkowników, jakie treści są prawdziwe i wartościowe, tak teraz przyszedł czas na obnażenie rzeczywistości na Instagramie. Co już się dzieje - dodaje.
Łęcka-Maniak jako jeszcze jeden sposób radzenia sobie z problemem wskazuje dbanie o różnorodność. - Algorytmy nie ułatwiają wyjścia poza idealnie skrojone pod nas treści. Sprawiają, że żyjemy w bańce, przez co wydawać się może, że tylko my mamy nieszczęśliwe, szare, normalne życie. Powinniśmy konsumować treści z rożnych źródeł, obserwować różny content i przede wszystkim wychodzić poza własne upodobania. To dotyczy zarówno biernych użytkowników, jak i twórców – podkreśla.
W drugim kwartale br. Facebook osiągnął wzrost przychodów o 56 proc. do 29,08 mld dolarów i zysku netto z 5,18 do 10,39 mld dolarów. Koncern zaznaczył, że w drugim półroczu tempo wzrostu jego wyników może znacząco spaść.
Z należących do koncernu platform Facebook, Instagram i WhatsApp w zeszłym kwartale przynajmniej raz w miesiącu skorzystało 3,51 mld użytkowników, wobec 3,14 mld rok wcześniej. Liczba internautów korzystających z samego Facebooka zwiększyła się z 2,7 do 2,89 mld.
Dołącz do dyskusji: Instagram nie taki zły, jak go malują?