Magdalena Ogórek sugeruje w TVP Info oszustwa wyborcze. Przed takimi teoriami ostrzegał minister z PiS
W swoim programie w TVP Info Magdalena Ogórek zasugerowała, że w czasie wyborów parlamentarnych z odpowiednim zaświadczeniem można było głosować wiele razy. Serwis Fakenews.pl przypomniał, że uniemożliwiają to przepisy. Natomiast minister cyfryzacji Janusz Cieszyński już kilka dni po wyborach stwierdził, że tzw. turystyka wyborcza nie miała znaczącego wpływu na wyniki. - Wokół ważnych wydarzeń społecznych zawsze kręci się masa dezinformatorów. Nie dajmy im się omamić - podkreślił.
O swoich zastrzeżeniach co do przebiegu głosowania w wyborach parlamentarnych Magdalena Ogórek powiedziała w poniedziałkowym wydaniu „Planu dnia” w TVP Info. Rozmawiający z nią poseł PiS Kazimierz Smoliński zwrócił uwagę, że jego partia nie uzyskała większości miejsc w Sejmie i Senacie, chociaż większość Polaków popiera jej najważniejsze projekty, a w sondażu dla „Dziennika Gazety Prawnej” opowiedziało się za dalszym działaniem CBA, IPN i budową CPK.
- Pewnie jakie pogłębione badania socjologiczne powinny być robione - stwierdził Smoliński. - Nie tylko socjologiczne, mam wrażenie, panie pośle. Ja się zastanawiam, co tak naprawdę działo się z kartami do głosowania, że można było wziąć to zaświadczenie z urzędu i sobie później 10 razy chodzić od komisji do komisji - stwierdziła Magdalena Ogórek.
Chodzi o uzyskane wcześniej zaświadczenie pozwalające głosować poza miejscem zameldowania. W niedawnych wyborach z takiej możliwości skorzystało 1,53 mln osób. Opisując przebieg głosowania, Państwowa Komisja Wyborcza nie informowała o żadnych znaczących incydentach dotyczących takich zaświadczeń.
Ogórek: "Ja się zastanawiam, co tak naprawdę działo się z kartami do głosowania. Że można było wziąć z urzędu to zaświadczenie i sobie później 10 razy chodzić od komisji do komisji"
Za te słowa zasłużyła sobie na zwolnienie dyscyplinarne! pic.twitter.com/GyFQjUnz4L— Piotr Leski (@LeskiPiotr) November 6, 2023
Teza Magdaleny Ogórek to nieprawda
Na wypowiedź Magdaleny Ogórek zwrócił uwagę serwis Fakenews.pl, zajmujący się walką z dezinformacją i manipulacjami. Przypomniał, że zgodnie z Kodeksem wyborczym „wyborcę przedkładającego komisji zaświadczenie o prawie do głosowania dopuszcza się do głosowania po uprzednim wpisaniu go do spisu wyborców” , a „zaświadczenie o prawie do głosowania załącza się do spisu wyborców”.
W praktyce oznacza to, że w lokalu wyborczym trzeba oddać zaświadczenie, zanim dostanie się od członka komisji karty do głosowania. - Co więcej, wyborca, któremu wydano zaświadczenie o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania, jest skreślany ze spisu wyborców, w którym został pierwotnie ujęty. To również uniemożliwia podwójne głosowanie - podkreślono na Fakenews.pl.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
Sugestię Ogórek oceniono jako całkowitą nieprawdę, zwracając uwagę, że to przejaw silnych emocji związanych z wyborami. - Niestety potęguje je dezinformacja rozsiewana przez zwolenników partii, która zdobyła co prawda najwięcej głosów, ale przez brak zdolności koalicyjnej nie jest w stanie utrzymać władzy. Szczególnie naganne jest rozsiewanie dezinformacji przez pracowników Telewizji Publicznej, gdyż trafia ona do szerokiej publiczności. W ten sposób rozwijają się teorie spiskowe - skomentowano.
6 listopada prezenterka Magdalena Ogórek na antenie TVP Info powiedziała:
❌ “Ja się zastanawiam, co tak naprawdę działo się z kartami do głosowania, że można było wziąć to zaświadczenie z urzędu i sobie później 10 razy chodzić od komisji do komisji.”
Zasugerowała tym samym, że… pic.twitter.com/4HaG8uDp6b— Fakenews.pl 🇵🇱 (@fakenews_pl) November 6, 2023
Sugestie podobne do wypowiedzianych przez Magdaleną Ogórek już kilka dni po wyborach obalił minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, który odpowiadał m.in. za Centralny Rejestr Wyborców.
Minister cyfryzacji: zawsze kręci się masa dezinformatorów
Na platformie X przypomniał, że zaświadczenia o prawie do głosowania można pobierać od wielu lat, a usługa jednorazowego dopisania do rejestru wyborców działa od 2015 roku. - Zaświadczenie jest papierowe i zabezpieczone hologramem, a obowiązkiem komisji wyborczej jest odebranie go od głosującego i dołączenie do dokumentacji z dnia wyborów. Oznacza to, że istnieje możliwość skontrolowania, czy faktycznie te zaświadczenia były pobierane zgodnie z prawem w sposób uniemożliwiający głosowanie więcej niż raz na jedno zaświadczenie - podkreślił.
- Dzięki wprowadzeniu CRW po wydaniu zaświadczenia wyborca jest automatycznie skreślony ze spisu wyborców. Oznacza to, że to właśnie rejestr gwarantuje, że osoba z zaświadczeniem nie zagłosuje w miejscu zamieszkania - opisał Cieszyński. Zaznaczył, że w aplikacji mObywatel nie ma możliwości dopisania się do spisu wyborców, bo byłoby to niezgodne z Kodeksem wyborczym.
Cieszyński zwrócił uwagę, że przed tegorocznymi wyborami zaświadczenie do głosowania poza miejscem zameldowania pobrało tylko o 60 tys. osób więcej niż przed poprzednimi. A ponieważ łączna frekwencja wzrosła dużo bardziej, udział głosujących z zaświadczeniami zmalał.
- Rola "turystyki wyborczej" jest mocno przeceniana. 1/3 dopisań do spisu jest w ramach tego samego okręgu wyborczego (np. między dzielnicami Warszawy), a saldo migracji w oczywisty sposób odzwierciedla zjawiska występujące w rzeczywistości, tj saldo jest mocno dodatnie w kilku okręgach wielkomiejskich, które przyciągają studentów czy osoby, które przeprowadziły się za pracą - opisał minister cyfryzacji.
Dodał, że taka turystyka nie wpłynęła też na wynik Romana Giertycha, który startował z ostatniego miejsca na liście Koalicji Obywatelskiej w okręgu świętokrzyskim i zachęcał wyborców z innych rejonów, żeby pojechali tam i zagłosowali na niego. - Wynik jest jasny - korelacji nie ma, a gminy z dużym udziałem zaświadczeń to Bałtów (park dinozaurów) i dwa santoria, a nie gminy graniczące z innymi województwami - skomentował Cieszyński.
- Wokół ważnych wydarzeń społecznych zawsze kręci się masa dezinformatorów, których celem jest destabilizacja naszego państwa. Nie dajmy im się omamić - podkreślił.
Dostaję bardzo wiele wiadomości od sympatyków @pisorgpl dotyczących wpływu mObywatela/Centralnego Rejestru Wyborców na wynik wyborów. Ponieważ odpowiadałem za obydwa tematy czuje się w obowiązku wyjaśnić, jak sytuacja wygląda w rzeczywistości:
Po pierwsze - możliwość pobrania… pic.twitter.com/6YI13cdDWT— Janusz Cieszyński (@jciesz) October 20, 2023
Magdalena Ogórek od 7 lat w TVP
Z Telewizją Polską Magdalena Ogórek jest związana od prawie siedmiu lat. Na antenie TVP Info współprowadzi „W tyle wizji” i „W tyle wizji ekstra”, raz w tygodniu „O co chodzi”, niektóre wydania „Minęła 20”, a od maja ub.r. ma własny cykl przed południem „Plan dnia”.
Prowadziła też „Studio Polska” z Jackiem Łęskim i „W kontrze” z Jarosławem Jakimowiczem. Współpracuje również z kilkoma rozgłośniami Polskiego Radia.
Od połowy czerwca do połowy sierpnia br. razem z Miłoszem Kłeczkiem prowadziła cykl „Arena poglądów” w TVP1, który oglądało średnio 425 tys. widzów. W połowie czerwca, w dniach gdy obywał się festiwal w Opolu, współprowadziła główne wydanie „Wiadomości”.
Od kilku lat Telewizja Polska ze względu na treści emitowane w TVP Info i programach informacyjnych jest wśród najgorzej ocenianych mediów w kraju. W niedawnym sondażu państwowego instytutu CBOS działalność Telewizji Polskiej negatywnie oceniło 45 proc. Polaków, a dobrze 39 proc. TVP i Radio Maryja jako jedyni nadawcy zanotowali więcej ocen krytycznych niż pozytywnych, dużo lepiej zostali ocenieni TVN i Polsat.
W marcowym sondażu Ipsos 69 proc. Polaków uznało, że "Wiadomości" TVP nie pokazują prawdy o wydarzeniach w kraju. Program najbardziej wiarygodny jest dla zwolenników PiS, osób w wieku ponad 60 lat i z wykształceniem zawodowym. Z kolei w badaniu na potrzeby raportu Reuters Institute 47 proc. Polaków stwierdziło, że nie ma zaufania do informacji z Telewizji Polskiej, a przeciwną opinię wyraziło 28 proc. TVP wypadała najgorzej w zestawieniu obejmującym czołowych nadawców telewizyjnych, radiowych, marki prasowe i internetowe.
Dołącz do dyskusji: Magdalena Ogórek sugeruje w TVP Info oszustwa wyborcze. Przed takimi teoriami ostrzegał minister z PiS
Jakoś w poprzednie glosowania jak którejś komisji się przedłużyło otwarcie, to nie było ogłaszania żadnych prognozowych wyników, póki ostatnie drzwi komisji nie zostały zamknięte na klucz. A ci ogłosili i przez 6 godzin można było jeszcze wpływać na podreperowanie swoich tym wykreowanym głosowaniem do 3 nad ranem.