"Postępujące zidiocenie mediów jest faktem, również TVP wpisuje się w ten trend"
- Cele przedstawione przez nowego prezesa TVP Janusza Daszczyńskiego są w większości szczytne, ale bardzo ogólne. Nie poruszają jednak niektórych spraw jak np. powrót do obiektywizmu - uważają pytani przez Wirtualnemedia.pl eksperci rynku medialnego.
Janusz Daszczyński w środę objął stanowisko prezesa Telewizji Polskiej. Będzie on zarządzać TVP samodzielnie, ale tylko przez kilka miesięcy. Rada nadzorcza w środę potrzymała swoją decyzją o tym, że zarząd spółki będzie trzyosobowy. Dlatego ogłosi wkrótce nowy konkurs na dwóch członków zarządu. Poprzednio wybrani na te funkcje Marian Zalewski i Wiesław Rola nie zostali bowiem zaakceptowani przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji.
- Gdyby teraz zmieniono brzmienie uchwały rady nadzorczej, to osoby startujące w konkursie miałyby prawo mieć pretensje, że zmieniono warunki konkursu po jego zakończeniu - mówi Wirtualnemedia.pl Andrzej Zarębski, ekspert medialny, były sekretarz KRRiT.
Janusz Daszczyński w liście do pracowników w siedmiu punktach przedstawił swoje cele na cztery lata kadencji. Dotyczą one głównie spraw programowych i organizacyjnych. Zapowiedział on „powrót do wartości, czyli narracji publicznej w telewizji publicznej”, wycofanie się TVP „ze zgubnej dla jakości programu rywalizacji z nadawcami komercyjnymi”, rezygnację „z postępującej tabloidyzacji programów informacyjnych” oraz „zmianę modelu publicystyki i wykreowanie nowych formatów służących edukacji obywatelskiej”.
Nowy prezes postawi też na „zaangażowanie w produkcję form telewizyjnych opisujących dziedzictwo kulturowe i historyczne naszego kraju”, „przywrócenie zlikwidowanych redakcji gatunkowych i wznowienie systematycznych ocen programów” oraz „połączenie powinności misyjnych nadawcy publicznego z modelowymi cechami efektywnego przedsiębiorstwa - odpowiedzialnej społecznie korporacji, niegubiącej” (przeczytaj więcej).
- Te zamiary są szlachetne. Mają zbliżyć TVP do formuły misji publicznej jako swoistej alternatywy na rynku - ocenia Andrzej Zarębski. W podobnym tonie wypowiada się Marek Sowa, ekspert medialny, były prezes Agory i Ringier Axel Springer Polska. - Przedstawiony przez prezesa Daszczyńskiego pomysł na odnowę telewizji publicznej jest sensowny, ale zasadniczo nie odbiega od deklaracji poprzednich prezesów. Postępujące zidiocenie polskich mediów jest faktem (“tabloidyzacja” to eufemizm), również telewizja publiczna wpisuje się w ten trend - uważa Sowa.
- Ze wskazanych przez prezesa Daszczyńskiego celów, jakie chciałby postawić przed Telewizją Polską, przeziera słuszne skądinąd przeświadczenie, iż nadawca publiczny nie powinien oglądać się na swoją komercyjną konkurencję. Powinien wyznaczać własne standardy - standardy misji publicznej, która potrzebuje nowego ducha odnowy, nie tylko cyfrowej, technologicznej, ale przede wszystkim koncepcyjnej oraz jakościowej - uważa Tomasz Gackowski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem stworzenie swoistego „autostandardu” będzie nie lada wyzwaniem, ale wartym podjęcia.
O wiele bardziej krytyczne zdanie o zapowiedziach nowego prezesa telewizji publicznej ma natomiast Andrzej Urbański, który kierował spółką w latach 2007-2009. - Powrót TVP do wartości to banał, który nie przystoi w ustach prezesa - mówi Urbański. - Zabrakło za to punktu dotyczącego przywrócenia w TVP obiektywizmu, zapraszania dwóch, trzech stron sporu ideowego. Podczas kampanii prezydenckiej Bronisław Komorowski miał ośmiokrotną przewagę w czasie antenowym. To jest skandal - dodaje.
Były prezes Telewizji Polskiej negatywnie ocenia też pomysł wycofania się TVP z rywalizacji z nadawcami komercyjnymi . - Gdy czytam, że telewizja publiczna nie będzie ścigała się ze stacjami komercyjnymi, to uważam to za wywieszenie białej flagi - mówi Urbański. - Obowiązkiem telewizji publicznej jest docieranie do obywateli. Jeśli z tego zrezygnuje, to zamieni się w tubę propagandowej jakiejś ideologii - dodaje.
Andrzejowi Urbańskiemu nie podoba się też, że Janusz Daszczyński nie zamierza przedstawić audytu o stanie Telewizji Polskiej. Podkreśla on, że oglądalność anten TVP bardzo spadła podczas kadencji poprzedniego zarządu. - Telewizja publiczna przestała być koncernem multimedialnym, stała się zwykłym dostarczycielem kontentu. W kategorii rozwoju pokonują ją nie tylko Polsat i TVN, ale za chwilę też inni nadawcy, w tym platforma nc+ - uważa Urbański.
Zdaniem Tomasza Gackowskiego, we wskazanych przez prezesa Daszczyńskiego generalnych celach zabrakło wskazania procesu dochodzenia do nich. Podkreśla on jednak, że to pierwszy taki list nowego prezesa TVP, dlatego nie sposób w nim zawrzeć wszystkiego.
Andrzej Zarębski uważa, że otwarte jest pytanie, czy na realizację celów Janusza Daszczyńskiego starczy pieniędzy. - Proponowany model działalności programowej siłą rzeczy musi spowodować, że będzie potrzebna większa ilość środków publicznych na utrzymanie TVP - dodaje.
Wpływy z abonamentu cały czas są jednak niewystarczające, bo nie płaci go spora liczba obywateli. Tymczasem Platforma Obywatelska nie zdecydowała się na razie wprowadzić zapowiadanej od lat opłaty audiowizualnej, która miała zastąpić abonament. Szykujące się do przejęcia władzy Prawo i Sprawiedliwość ma jednak inny pomysł - chce finansować działalność TVP środkami pochodzącymi bezpośrednio z budżetu państwa (więcej o pomysłach PiS na media). Otwarte jest też pytanie czy po wygranych wyborach przez PiS, formacja ta zdecyduje się na zmianę składu KRRiT przed końcem jej kadencji (kończy się ona jesienią 2016 roku), a w konsekwencji rady nadzorczej i zarządu TVP.
Dołącz do dyskusji: "Postępujące zidiocenie mediów jest faktem, również TVP wpisuje się w ten trend"