Relacja TV Republiki z Kijowa podbija internet i dzieli dziennikarzy (wideo)
Dramatyczny materiał dziennikarza TV Republiki Bartłomieja Maślankiewicza ze starć ulicznych w Kijowie w ciągu dwóch dni obejrzano w internecie ponad 800 tys. razy. Niektórzy dziennikarze doceniają odwagę reportera, inni wytykają mu niepotrzebne narażanie się.
Relacja reportera TV Republiki Bartłomieja Maślankiewicza z walk demonstrantów i milicji w Kijowie została pokazana w środę. Dziennikarz był w samym centrum zamieszania: wycofywał się w grupie protestujących przed atakującymi funkcjonariuszami. W pewnym momencie został oddzielony od swojego operatora i znalazł się między dwoma wrogimi grupami. Wokół latały butelki i kamienie, wyły syreny, a milicjanci bili demonstrantów pałkami.
Maślankiewicz bardzo emocjonalnie opisywał tę sytuację. Zdołał nawet zapytać milicjanta, dlaczego atakuje swoich rodaków. Mimo że jeden z demonstrantów ostrzegał go, żeby nie podchodził bliżej, bo snajperzy strzelają w głowę także dziennikarzom, nie wycofał się. Nie chciał też założyć kasku. - My się nie boimy, my musimy to pokazywać - odparł.
Materiał został szybko umieszczony na youtube’owym kanale TV Republiki. Wtedy zainteresowały nim się inne media i dziennikarze. Mocno krytycznie opisał go portal „Gazety Wyborczej”, wytykając reporterowi brawurę i niepotrzebne narażanie się na niebezpieczeństwo. - Idiotów nie sieją. Recydywa amatorki w TV Republika - ocenił na Twitterze Jarosław Kuźniar z TVN24, a w kolejnym wpisie nazwał Maślankiewicza „kijowskim pajacykiem”.
Z drugiej strony wielu dziennikarzy udostępniało, m.in. na Twitterze, link do tej relacji. - Trzeba przyznać, że kolega Maślankiewicz, to niezły kozak - stwierdził Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej”. Reportera bronił też dziennikarz NaTemat.pl Michał Wąsowski. - Łatwo jest oceniać pracę reportera, który w 20-stopniowym mrozie relacjonuje wydarzenia z samego centrum wielkiej walki, siedząc w redakcji z ciepłą herbatką u boku - napisał.
Co na to sam Maślankiewicz? - Dziękuję za wsparcie na Twitterze. Ale największe dzięki dla Marcina Fonfary. Bez operatora nie ma nic i strach iść w ogień - napisał w środę. - Dostałem dziś zaproszenia do wszystkich niezależnych mediów w Kijowie. Chyba czas nauczyć się ukraińskiego - dodał w czwartek.
Faktycznie dziennikarz udzielił wywiadu ukraińskiej telewizji internetowej Hromadske.tv. - Zawsze mam ze sobą operatora. Staramy się nawzajem bronić. To jest nasz zawód i nasze ryzyko - odpowiedział na pytanie o narażanie się podczas relacji. - Ja nie muszę mieć wygodnego miejsca w hotelu i robić relacji z balkonu. Jestem pewnie też młodszy od wielu zagranicznych dziennikarzy w Kijowie, więc inaczej do tego podchodzę - podkreślił.
W efekcie całego zainteresowania materiał Maślankiewicza w ciągu dwóch dni zanotował na YouTube ponad 800 tys. wyświetleń. Internauci tak jak dziennikarze są podzieleni w ocenie postawy reportera: jedni chwalą go za odwagę i instynkt dziennikarski, inni wytykają brawurę. Przy czym na YouTube relacja ma zdecydowanie więcej „kciuków” w górę niż w dół (7,3 tys. wobec 320).
W listopadzie ub.r. podobną popularność w internecie zdobyła równie emocjonalna relacja Maślankiewicza z zajść podczas Marszu Niepodległości, w której reporter oburzał się na działania policjantów, a o jednym z zatrzymanych powiedział, że „został z niego tylko szalik” (przeczytaj więcej i obejrzyj ten materiał).
Dołącz do dyskusji: Relacja TV Republiki z Kijowa podbija internet i dzieli dziennikarzy (wideo)