SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Rośnie rynek e-booków. Prawie połowa e-czytelników korzysta z nielegalnych kanałów dystrybucji

Wartość rynku e-booków w tym roku może być prawie dwa razy większa niż w ubiegłym – ok. 40 mln zł. Mimo dynamicznych wzrostów wciąż stanowi on 2-3 proc. całego rynku książek. Największym problemem branży jest piractwo. Prawie połowa e-czytelników korzysta z nielegalnych kanałów dystrybucji. Drugą barierą rozwoju jest VAT wyższy niż w przypadku tradycyjnych książek.

– Rynek e-booków w Polsce jest jeszcze młody, ale rozwija się bardzo dynamicznie – zauważa Robert Rybski, prezes spółki Virtualo. – Z roku na rok odnotowujemy dwucyfrowe wzrosty sprzedaży. Dynamika jest zatem bardzo wysoka, e-booki zdobywają coraz większą popularność wśród czytelników.

Według przygotowanego przez spółkę raportu „Rynek e-booków w Polsce 2014” sprzedaż książek w formie cyfrowej przyniesie wydawcom w tym roku łącznie ponad 40 mln zł. Jeżeli szacunki te zostaną potwierdzone rzeczywistymi przychodami, będzie to prawie dwa razy więcej niż w ubiegłym roku (22 mln zł) i blisko cztery razy więcej niż 2012 (11 mln zł).

– Dostęp do wersji cyfrowych książek jest coraz łatwiejszy, jest coraz więcej urządzeń, na których czytelnicy mogą czytać e-booki – wskazuje Rybski. – To tablety, specjalne czytniki oraz e-czytnik bazujący na e-papierze. Sądzimy, że motorem wzrostu rynku książki cyfrowej będzie dalszy rozwój internetu. Czytelnicy mają do niego coraz szerszy dostęp.

Najtańszy czytnik można kupić za ok. 280 zł. Najpopularniejszą platformą jest jednak droższy Kindle (73 proc.). Na tabletach firm Apple (iPad) i Samsung e-booki czyta 2,3 proc. konsumentów tego rodzaju treści (łącznie).

– Statystyczny czytelnik e-booków to osoba młoda, w wieku 25-35 lat, raczej mężczyzna, mieszkający w dużym mieście, dobrze uposażony, mający wysokie dochody, zatrudniony na stanowisku menadżera, specjalisty w dużej firmie – zauważa Rybski. – Czytelnicy sięgają po e-booki najczęściej wieczorami w domu, czasem mobilnie, w  metrze, autobusie czy pociągu.

Jak wynika z raportu Virtualo, przeciętny e-czytelnik konsumuje dużo treści: średnio ok. 30 książek rocznie. Największą grupę pod tym względem (28 proc.) stanowią tzw. maratończycy, czyli osoby, które czytają dużo oraz długo i cierpliwie realizują swoją listę lektur. Mają ulubionych autorów i gatunek literacki, któremu są wierni. Tylko 4 proc. to tzw. autostopowicze, czyli konsumenci, którzy rzadko czytają i to głównie pozycje polecane przez znajomych lub media.

Jak podkreśla Rybski, mimo dynamicznego rozwoju rynku e-booków w skali całego rynku książki wciąż jest to niewiele, bo około 2-3 proc. Branża boryka się z kilkoma problemami, z których – według autorów raportu – najpoważniejszym jest piractwo.

– Prawo autorskie pozwala przede wszystkim na użytek własny – przypomina szef spółki Virtualo. – Trudno książkę cyfrową swobodnie udostępniać innym osobom, bo stanowi to złamanie prawa. Tymczasem nawet czytelnicy, którzy na ogół kupują legalnie, korzystają z nielegalnych kanałów dystrybucji, kiedy książek brakuje w wersji cyfrowej. Jak wynika z naszych badań przeprowadzonych wspólnie z Uniwersytetem Warszawskim, około połowy takich klientów sięga również po treści nielegalne.

Drugą poważną barierą jest wysoka, bo aż 23 proc., stawka podatku VAT. Od książki na nośniku papierowym odprowadzany jest 5-proc. podatek.

– Automatycznie wpływa to na poziom cen i rentowność całego segmentu rynku – przekonuje Rybski. – Legislacja w ogóle nie nadąża za rozwojem rynku. Jedni prawnicy twierdzą, że coś można, inni nie do końca są tego pewni. Wynika to też z faktu, że książka cyfrowa wciąż traktowana jest jako usługa, a nie produkt. Trudno jest dlatego na przykład odsprzedać usługę.

Dołącz do dyskusji: Rośnie rynek e-booków. Prawie połowa e-czytelników korzysta z nielegalnych kanałów dystrybucji

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
rolf
"Tymczasem nawet czytelnicy, którzy na ogół kupują legalnie, korzystają z nielegalnych kanałów dystrybucji, kiedy książek brakuje w wersji cyfrowej."

A to znaczy, że - jak zwykle - jest problem z dystrybucją i dostarczeniem klientowi usługi/produktu w takiej formie, jakiej oczekuje.

Potrzebowałem jakiś czas temu książki (praca naukowa) - nie było jej w sklepach, bo od paru lat nie jest drukowana. Nie było jej online, bo nigdy w tej formie nie została przez nikogo wydana. Nie mogłem oryginału kupić ani w sklepach UK, ani w sklepach US, bo tamtejsze sklepy sprzedawały książki wyłącznie obywatelom swoich krajów. Klasyczny przypadek copyrightowego "ni ma bo ni ma".

Kolejna sprawa jest taka, że e-ksiązki są po prostu strasznie drogie. Nie są drukowane, nie są nigdzie transportowane, ich rozmiar (a więc przestrzeń hostingowa + transfer przy zakupie) jak na dzisiejsze czasy jest znikomy, a mimo to kosztują tyle samo a czasem nawet więcej niż wydania papierowe. Nie dziwmy się zatem, że czytelnicy, którzy nie są odpowiednikami statystycznego czytelnika e-booków lub - po prostu - nie lubią być robieni w konia (bo sprzedaż "usługi" czy produktu w formie cyfrowej drożej niż produktu fizycznego to jest robienie ludzi w konia i to bardzo delikatnie powiedziawszy) "korzysta z nielegalnych kanałów dystrybucji".

Problemem nie jest więc piractwo, drodzy Państwo. Problemem - dokładnie tak jak w przypadku rynku muzycznego i filmowego - jest łapczywość i/lub zaawansowany debilizm wydawców. Piractwo to tylko efekt uboczny powyższych.
0 0
odpowiedź
User
janko_r
Kiedyś tłumaczona nam że książki muszą być drogie bo papier, bo druk itp.
Dzisiaj właściwie nie widać różnicy pomiędzy wersją elektroniczną a papierową, Na pewno nie największym udziałowcem w cenie jest vat, a raczej pazerność wydawnictw i dystrybutorów (trudno powiedzieć jaki w tym udział maja autorzy.
Gdyby e book kosztował kilka zł a nie kilkadziesiąt, to zysk byłby co najmniej taki jak obecnie, a nastąpił by odwrót od piractwa, bo za kilka zł nie warto by była szukać nielegalnych wersji.
Ale branża udaje z uporem, że to nie jest możliwe bo nieopłacalne itd. ble, ble ble.
Lepiej sprzedać 1 000 kopii po 40 zł zamiast 10 000 po 5 zł (tak jest na razie , a powinno być odwrotnie !!!!)
Niektórym krajom na przykładzie obniżenia podatków się udało!!
0 0
odpowiedź