Mechanizm korzystania z social media jest bardzo podobny do grania w gry hazardowe
Mechanizm korzystania z mediów społecznościowych jest podobny do grania w gry hazardowe; kiedy czekamy na nagrody w postaci komentarzy czy lajków, w mózgu wydziela się więcej dopaminy i odczuwamy przyjemność - powiedziała neurobiolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego Ilona Kotlewska.
Z raportu Państwowego Instytutu Badawczego NASK z 2020 r. wynika, że w dni powszednie nastolatki spędzają w sieci średnio niemal 5 godzin dziennie, a w weekendy ponad 6 godzin. 11 proc. młodych ludzi deklaruje, że jest aktywna w internecie przez ponad 8 godzin każdego dnia, 17 proc. z nich korzysta intensywnie z sieci po godzinie 22. Statystyki te mogą być jednak znacznie wyższe w okresie wakacyjnym.
Social media jak gry hazardowe
Neurobiolożka i neuropsycholożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego Ilona Kotlewska w rozmowie z PAP wyjaśniła, że "mechanizm korzystania z mediów społecznościowych jest podobny do grania w gry hazardowe".
"W przypadku mediów społecznościowych nasz mózg otrzymuje +nagrodę+ w postaci większej liczby komentarzy, lajków, serduszek. Kiedy wyczekujemy kolejnego komentarza, w części układu limbicznego w mózgu, zwanej układem nagrody, wydziela się więcej dopaminy i odczuwamy przyjemność. Na początku zadowala nas mała ilość tych +przyjemności+, ale z czasem potrzebujemy ich więcej i więcej, dokładnie tak, jak hazardzista" - podkreśliła ekspertka.
Jak wyjaśniła, dopomina to neuroprzekaźnik oczekiwania na coś ekscytującego. "Ona też motywuje do działania. Na przykład, kiedy jesteśmy głodni i pomyślimy sobie o czymś smacznym, to nagle mamy energię, żeby pójść po to do sklepu. Tak działa dopamina" - powiedziała Kotlewska.
Jak zaznaczyła, w trakcie przeglądania mediów społecznościowych, ciągle oczekujemy, że zaskoczy nas ciekawa wiadomość, zatem dopamina wydziela się cały czas, a zaburzenie mechanizmu nagrody prowadzi do uzależnienia.
"Proces scrollowania, przeglądania zawartości portali, to właśnie proces poszukiwania i oczekiwania na nagrodę, czyli na coś, co nas zaciekawi. Kiedy znajdziemy coś takiego, chcemy więcej, więc scrollujemy dalej. Nasz mózg przez wielość informacji ulega rozproszeniu, co w konsekwencji nie wpływa dobrze na utrwalanie wiedzy, trudniej jest nam uczyć się nowych rzeczy" - dodała ekspertka.
Zwróciła uwagę, że na uzależnienie od nowych technologii są narażone szczególnie dzieci i młodzież, ponieważ nie mają jeszcze dobrze wykształconych płatów przedczołowych odpowiedzialnych za kontrolę zachowań, które rozwijają się do 25 roku życia.
"Młodzi ludzie sami mówią, że jak siedzą zbyt długo w mediach społecznościowych to potem są zmęczeni, nic ich nie cieszy. Układ nerwowy przyzwyczaja się do częstych dawek dopaminy i serotoniny i po pewnym czasie dla osiągnięcia efektu przyjemności potrzebuje ich zwiększenia. Stąd pokusa spędzania w sieci coraz większej ilości czasu. Prawdziwy świat jest wtedy za wolny, za mało kolorowy i już nas nie cieszy" - wskazała Kotlewska.
Jak dodała, rozwój nowych technologii powoduje jednocześnie, że mamy coraz większą zdolność do przyswajania nowych informacji. "Jeszcze nie wiadomo, jakie długofalowe skutki to przyniesie, bo dopiero dorasta pierwsze pokolenie, które korzysta ze świata multimediów od najmłodszych lat" - przypomniała.
Zdaniem ekspertki, zbyt wczesne i nadmierne korzystanie z mediów elektronicznych - telefonów, tabletów, telewizji - może doprowadzić do problemów z koncentracją, przemęczenia, bólu głowy, czy nieprawidłowej postawy. Z drugiej strony, gdy nagle przestajemy z nich korzystać, pojawia się złość, frustracja i bezradność.
Dlatego, jak podkreśliła ekspertka, tak ważne jest postawienie sobie granic.
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę w czerwcu uruchomiła kampanię społeczną, która ma odpowiedzieć na pytanie, jak zadbać o świadome korzystanie z mediów społecznościowych. Częścią kampanii jest film "Dopamina", który opowiada o mechanizmie pętli dopaminowej, profilowaniu i toksycznych relacjach online, unikając jednocześnie jednostronnej narracji o szkodliwości nowych technologii.
Bohaterowie filmu dzielą się swoimi doświadczeniami związanymi z korzystaniem z sieci. Mówią o przekleństwie porównywania się z innymi, które obniża poczucie własnej wartości, o tym, że im częściej uciekają od swoich emocji do świata online, tym bardziej przytłacza ich to, co dzieje się dookoła nich. Ale też o tym, że w niektórych sytuacjach telefon jest niezawodną, bezpieczną przestrzenią, jedyną pomocą np. w czasie ataków paniki.
Film "Dopamina" i towarzysząca mu kampania są skierowane przede wszystkim do dzieci i nastolatków, ale również do dorosłych – rodziców i nauczycieli. Autorzy kampanii wskazują, że dla rodziców mogą być impulsem do zastanowienia się, w jaki sposób dzieci i oni sami korzystają z internetu. Czy nie cierpią na tym ich relacje, czy potrafią pozwolić sobie na odłożenie telefonów i spędzanie czasu razem.
Eksperci zwracają uwagę, że znormalizowanie sposobu korzystania z telefonu to duży wysiłek, bo nowe technologie, aby uchwycić i utrzymać naszą uwagę, wykorzystują mechanizmy neurobiologiczne. "Wypracowywanie nowych nawyków nie jest proste. Dlatego zachęcamy, aby w miarę możliwości traktować dziecko w tym procesie partnersko, rozmawiać z nim, wspólnie szukać rozwiązań i przyjrzeć się także własnej aktywności online" – podkreśla w informacji promującej kampanię Łukasz Wojtasik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Eksperci fundacji wskazują, że można zaproponować dziecku lub nastoletniej osobie wyłączenie powiadomień w telefonie, aby przestać funkcjonować w ich rytmie i nie rozpraszać swojej uwagi np. w trakcie nauki. Można także opracować harmonogram dnia, który uwzględni czas na aktywności online i offline, w tym wspólne spędzanie czasu z bliskimi. Należy jednak przede wszystkim pamiętać o tym, że zasady i reguły nie będą skuteczne, jeśli będą dotyczyły tylko młodszych domowników.
Polscy internauci najdłużej na TikToku, Facebooku i Google
Ponad 97 proc. polskich internautów korzysta z serwisów i aplikacji Google, a w aplikacji TikToka użytkownik średnio spędza ponad dobę - wynika z Mediapanelu.
Dołącz do dyskusji: Mechanizm korzystania z social media jest bardzo podobny do grania w gry hazardowe
Aczkolwiek to nie oznacza, że nie powinien być pokazywany w szkołach czy rodzicom np. zamiast kolejnej nudnej lekcji o historii starożytnych persów czy wartości gleby w południowym Chile
ps. komentarz pisany pod wpływem dopaminy ;-)
Zamiast tego przez cały rok uczy się obsługi MS Painta (sic!), w kółko wałkuje się te same podstawy Office-a czy terroryzuje uczniów antycznymi językami programowania jak Turbo Pascal (o zgrozo są jeszcze nauczyciele, którzy znają tylko to i zamiast nauczyć podstaw Pythona czy Javy, wolą katować tym martwym dziś językiem z epoki DOS-a).