Tania łapa Heyah będzie skontrolowana
Sprawą "Heyah" ma się zająć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów
W ciągu dwóch miesięcy operator sprzedał jednak blisko milion zestawów startowych. Niestety, wielu klientów przepłaciło. Za zestawy warte 20 zł, płacili nawet 40 zł. Dlaczego? Bo korzystanie z Heyah jest tanie, a popyt jest większy niż podaż – donosi Życie Warszawy. Sprawą ma się zająć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
W wielu warszawskich punktach handlowych, m.in. na giełdzie elektronicznej przy ul. Wolumen, za zestaw startowy trzeba było zapłacić nawet 40 złotych! Ten, kto wiedział, jaka powinna być cena detaliczna (20 zł) mógł spróbować się targować. Jednak najczęściej w takiej sytuacji usłyszeć można było, że możemy iść gdzie indziej. Proceder ten nie ominął także dużych sklepów.
Starterów Heyah brakowało szczególnie w oficjalnych punktach sprzedaży. Przedstawiciele sieci tłumaczą, że problemy te były spowodowane bardzo dużym zainteresowaniem. W początkowym okresie nie było także tzw. rezerw magazynowych. Po prostu dostawy były kierowane na bieżąco do punktów sprzedaży. Oblężenie przeżywał także sklep internetowy operatora (patrz: Kulawa łapa Heyah)
Przedstawiciele Heyah zapewniają, że w przypadku zawyżania cen zestawów startowych gotowi są nawet wypowiedzieć umowy niektórym punktom dystrybucyjnym. Tymczasem Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przygotowuje postępowanie przygotowawcze w tej sprawie. Urząd chce zbadać, czy nie wprowadzono w błąd konsumentów, podając cenę 20 zł (np. w reklamach telewizyjnych), jednocześnie zawyżając ceny w punktach detalicznych.
Dołącz do dyskusji: Tania łapa Heyah będzie skontrolowana