TVP nie interesuje się polskim sportem
Janusz Basałaj: TVP wypełnia swoją misję
Wczoraj w Płocku doszło do spotkania rewanżowego w finale piłkarskiego Pucharu Polski. Wydarzenie z perspektywy kibica bardzo ciekawe, tymczasem jak się okazuje kompletnie nie intereowało TVP - pisze "Przegląd Sportowy". Jak się okazuje za transmisję z Płocka TVP nie zapłaciłaby nic.
"Wszystkim stacjom telewizyjnym zaproponowaliśmy za darmo prawa do transmisji meczu z Płocka. Rozmawiałem w tej sprawie też z Januszem Basałajem, z telewizji publicznej. Wszyscy odmówili, ale nie chcę już do tego wracać" - powiedział Krzysztof Dmoszyński, prezes Wisły Płock.
"Przedstawiłem ofert Polsatowi, TVN i TVP. Chciałem tylko zwrotu kosztów organizacji meczu. To są śmieszne pieniądze. Odpowiedziała tylko telewizja publiczna. Ale moje pismo zostało scedowane do regionalnej TVP3. Trójka zaproponowała, że może transmitować tylko za darmo i jedynie drugą połowę. I nic tego nie wyszło" - dodał z kolei Bogdan Basałaj, prezes Wisły Kraków SSA.
TVP tłumaczyła się, że nie miała pieniędzy, bo w budżecie sporo wykrojono na inne programy.
Krytycznie o telewizji publicznej wypowiadają się polskie kluby i związki.
"Było już tak, że mistrzowi Polski, który zakwalifikował sie do europejskich rozgrywek groziło wykluczenie, bo nie miał partnera medialnego" - powiedział Kazimierz Pietrzyk, prezes mistrza Polski siatkarzy.
"Prawa do transmisji meczów ligowych oddaliśmy Polsatowi za darmo, tylko dlatego, żeby dotrzymać umów ze sponsorami, że nasza siatkówka będzie pokazywana w telewizji. Jeżeli telewizja publiczna nie da szansy polskiemu sportowi, to na igrzyskach olimpijskich w Atenach zdobędziemy niewiele medali, a na następne igrzyska w Pekinie nie będzie kogo wysłać. Chodzi bowiem o pokazywanie sportowych wzorców, które zachęcają młodych ludzi do uprawiania sportu" - dodał.
"Aktualnie odbywa się w Kielcach finał olimpiady młodzieży. Startuje ponad cztery tysiące młodych zawodników w 26 dyscyplinach, którzy uzyskują wyniki na poziomie olimpijskim. Ale zainteresowanie mediów jest nikłe, szczególnie telewizji publicznej" - stwierdził z kolei Janusz Jackowski, doradca ministra edukacji i sportu.
Tymczasem w zobowiązaniach zapisanych w 1994 roku TVP S.A. przyjęła dokument "Misja Telewizji Polskiej S.A. jako nadawcy publicznego", który głosi, że "telewizja publiczna jest instytucją społeczną i narodową".
Janusz Basałaj, dyrektor sportu w TVP, odpiera zarzuty, jakoby telewizja publiczna nie spełniała oczekiwań kibiców.
"Nie chcę się usprawiedliwiać, ale najłatwiej bić w telewizję. Te wszystkie zarzuty idealnie się wpisują w pewien klimat, który powstał teraz wokół TVP. Staramy się przede wszystkim pokazywać to, czego oczekują ludzie. Robimy badania, znamy nastroje i nie będziemy na przykład transmitować mistrzostw Beskidów juniorów młodszych w skokach narciarskich, tylko skoki Adama Małysza" - dodał.
"Uważa, że TVP odpowiednio wypełnia swoją misję, jeśli chodzi o programy sportowe. Nie możemy za wszelką cenę preferować tak zwanych programów misyjnych, czyli mnie popularnych, a co najlepsze, najbardziej atrakcyjne zostawić telewizjom komercyjnym" - zakończył.
Dołącz do dyskusji: TVP nie interesuje się polskim sportem