Złodzieje masowo rabują luksusowe sklepy. Sprzedają łupy na platformach e-commerce
W Stanach Zjednoczonych rośnie liczba kradzieży i napadów na sklepy, szczególnie te oferujące towary luksusowe. Łupy przestępców są wystawiane na sprzedaż na platformach internetowych, takich jak Amazon, eBay czy Facebook Marketplace. Zdaniem ekspertów największe serwisy nie robią wystarczająco wiele, aby walczyć z tym mechanizmem.
Jak podaje stacja CNBC, w ciągu ostatniego roku kradzieże na dużą skalę objęły takie sklepy, jak np. Louis Vuitton na Union Square w San Francisco i Nordstrom, który został obrabowany w ciągu 12 miesięcy przez kilkudziesięciu napastników.
Organy ścigania i sprzedawcy ostrzegają, że nie są to tradycyjne kradzieże sklepowe. Jest to raczej przestępczość zorganizowana przez siatki gangsterów i starannie zaplanowana pod względem osiągania zysków.
Ze sklepu do internetu
- To, co napędza ten proceder, to łatwość odsprzedaży kradzionych towarów na giełdach internetowych – stwierdził cytowany przez CNBC prokurator generalny Illinois Kwame Raoul, który zwołał krajową grupę zadaniową złożoną z prokuratorów stanowych, aby ułatwić prowadzenie dochodzeń poza granicami poszczególnych stanów. - To już nie jest epoka, w której robi się to na pchlich targach, w zaułkach czy na parkingach.
Właściciele sklepów zdradzają, że w 2019 r. skradziono produkty o łącznej wartości 68,9 mld dol. W 2020 r. trzy czwarte detalistów stwierdziło, że zaobserwowało wzrost przestępczości zorganizowanej.
W jednostce dochodzeniowej ds. bezpieczeństwa wewnętrznego rządu USA rośnie liczba spraw dotyczących zorganizowanej przestępczości w handlu detalicznym. W ub.r. liczba aresztowań i aktów oskarżenia wzrosła w porównaniu z rokiem 2020, podobnie jak wartość przechwyconych, skradzionych towarów.
Choć dane dotyczące sprawców są nieprecyzyjne, panuje coraz większa zgoda co do tego, że za zjawisko należy winić strony internetowe zajmujące się handlem elektronicznym.
Amazon, eBay i Facebook to miejsca, w których sprzedawane są kradzione towary, a krytycy twierdzą, że nie robią one wystarczająco dużo, aby położyć kres temu procederowi. Firmy się z tym nie zgadzają.
Amazon twierdzi na przykład, że w 2021 r. wydał ponad 900 mln dol. i zatrudnił ponad 12 tys. osób, aby zapobiec oszustwom i nadużyciom. Firma zaznacza też, że w razie wątpliwości co do sposobu pozyskania produktów żąda „dowodów pochodzenia” i współpracuje z władzami w celu wyeliminowania nielegalnej działalności.
Czytaj także: Apple wraca na szczyt rankingu BrandZ, koniec dominacji Amazona (TOP100)
Sprzedawcy internetowi od dawna odcinają się od tradycyjnych sieci sklepów, twierdząc, że jeśli chodzi o sprzedawców zewnętrznych, są po prostu rynkiem. W przeciwieństwie do produktów kupionych na półce w Walmarcie czy Home Depot, firmy internetowe tłumaczą, że nie ponoszą odpowiedzialności za jakość i bezpieczeństwo produktów pochodzących od zewnętrznych sprzedawców, którzy korzystają z ich platformy.
Ta forma obrona nie działa, gdy chodzi o umożliwianie sprzedaży kradzionych towarów. W grudniu ub.r. 20 największych sprzedawców detalicznych, w tym Home Depot, Best Buy, Walgreens i Kroger, wysłało list do Kongresu, prosząc ustawodawców o rozprawienie się z targowiskami internetowymi poprzez wprowadzenie wymogu ściślejszej weryfikacji sprzedawców.
Izba uchwaliła ustawę INFORM Consumers Act, która wymagałaby od niektórych sprzedawców w serwisach takich jak Amazon, eBay i Facebook Marketplace podania weryfikowalnego konta bankowego, numeru identyfikacji podatkowej oraz działającego adresu e-mail i numeru telefonu. Ustawa czeka teraz na głosowanie w Senacie.
Amazon, eBay i Facebook poinformowały CNBC, że wprowadziły już różne zabezpieczenia, aby uniemożliwić kradzież towarów na swoich stronach.
- eBay nie jest miejscem, w którym można się ukryć i próbować sprzedać takie towary - przyznaje Mike Carson, dyrektor grupy ds. polityki regulacyjnej w eBay. - Kluczem jest uzyskanie takiej technologii, która będzie w stanie rozpoznać, kiedy oferowany przedmiot jest kradziony.
W serwisie Facebook Marketplace rozpoczęcie sprzedaży jest stosunkowo proste. Chociaż handlowanie kradzionymi towarami jest niezgodne z zasadami Facebooka, serwis zazwyczaj nie wymaga dowodu tożsamości poza podstawowym imieniem i nazwiskiem oraz możliwym do zweryfikowania adresem e-mail lub numerem telefonu, które są potrzebne do założenia konta na Facebooku.
Pewien mężczyzna z Ohio powiedział CNBC, że zarabiał 2,5 tys. sol. dziennie, wystawiając na Facebook Marketplace kradzione elektronarzędzia, a następnie spotykając się z klientami na parkingu, aby sprzedać je za niemal połowę ceny.
Pod naciskiem ustawodawców i sprzedawców Facebook twierdzi, że zaczął zbierać i weryfikować informacje biznesowe od niektórych sprzedawców i wyświetlać te informacje kupującym.
- Zabraniamy sprzedaży kradzionych towarów i używamy wielu narzędzi, aby zapobiec tego rodzaju nielegalnej działalności na naszej platformie – zapewnia rzecznik Facebooka. - Jednak zorganizowana przestępczość detaliczna jest wyzwaniem dla całej branży, a zapobieganie jej wymaga stałej współpracy między sprzedawcami, organami ścigania i rynkami internetowymi.
Koncern Meta, właściciel Facebooka podał, że w 2021 r. otrzymał rządowe prośby o dane dotyczące ponad 700 tys. kont użytkowników i dostarczył informacje związane z ponad 70 proc. z nich.
Czytaj także: Wyniki Allegro rozczarują? Analitycy obcięli cenę docelową o prawie połowę
Dołącz do dyskusji: Złodzieje masowo rabują luksusowe sklepy. Sprzedają łupy na platformach e-commerce