SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Współpraca Jakuba Bierzyńskiego z Nowoczesną jest standardowa, partia to produkt marketingowy jak inne (opinie)

Dla większości ekspertów z branży PR i reklamowej zaangażowanie Jakuba Bierzyńskiego we współpracę z Ryszardem Petru i Nowoczesna nie jest ani zaskoczeniem, ani niczym złym. Jak twierdzą - partia polityczna to taki sam klient, jak każdy inny marketer. Ich zdaniem nie powinno to negatywnie wpłynąć na rynkową pozycję kierowanej przez niego firmy OMD Poland.

Jakub BierzyńskiJakub Bierzyński

Po tym jak w poniedziałek „Newsweek Polska” podał informacje, że Jakub Bierzyński, szef agencji mediowej OMD Poland jest doradcą wizerunkowym Ryszarda Petru i partii Nowoczesna, menedżer w rozmowie z Wirtualnemedia.pl stwierdził, że dla niego samego jest to powód do chwały - a nie coś, czego powinien się wstydzić. Stwierdził też, że nie obawia się wpływu upublicznienia tych informacji na postrzeganie przez potencjalnych klientów kierowanej przez niego agencji.

Zaangażowanie szefa firmy reklamowej czy mediowej w przygotowywanie strategii partii politycznej nie jest  żadnym zaskoczeniem dla Ewy Góralskiej, dyrektor zarządzającej domem mediowym MullenLowe Mediahub. Jak mówi, wielokrotnie w przeszłości doradcami sztabów stawały się nie tylko profesjonalne podmioty zajmujące się komunikacją ( jak agencje czy domy mediowe), ale również konkretne osoby z branży reklamowej, oficjalnie wymieniane wśród autorów strategii budowanie sukcesu danej partii. - Politycy, tak jak marketerzy, kreują odpowiedź na potrzeby „rynku”. Dlaczego zatem nie pomóc im w lepszym tego rynku zrozumieniu. Partia jest tak samo „produktem” marketingowym, podlegającym  większości reguł tej gry. Nie widzę w tym niczego potencjalnie negatywnego dla wizerunku kierowanej przez Jakuba Bierzyńskiego firmy ani tym bardziej deklaracji politycznej przynależności jej szefa. Uważam, że korzystanie z usług specjalistów i profesjonalistów jest raczej szansą dla  jakości i rzetelności  w wielu obszarach - zarówno formy, jak i treści komunikacji partii politycznych - podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Ewa Góralska.
 
Podobnie myśli Zbigniew Lazar, szef i założyciel agencji Modern Corp., zajmujący się też wizerunkiem politycznym. Zwraca uwagę, że teoretycznie agencje reklamowe powinny być traktowane, jak kancelarie prawne lub przychodnie lekarskie: obsługiwać każdego, kto ich pomocy potrzebuje, bez względu na osobiste przekonania, poglądy polityczne, itp., czy to klienta, czy agencji. Powinny się liczyć jedynie profesjonalizm, skuteczność, przestrzeganie stosownych standardów, jakość usług i zadowolenie klienta.

- W naszej rozemocjonowanej rzeczywistości łączenie biznesu z polityką jest jednak najczęściej karkołomną decyzją, która może nieść poważne konsekwencje biznesowe. Dlatego na pewno każdy właściciel agencji dobrze taką decyzję przekalkuluje, zanim ją podejmie. Z zawodowego punktu widzenia doradzanie wizerunkowe Ryszardowi Petru i jego partii może jednak nieść inne, oprócz finansowych, wartości. Zapanować nad takim klientem, jak kwiecistousty i gafotwórczy szef Nowoczesnej i jego najbliższe otoczenie - to musi być duża satysfakcja – twierdzi Zbigniew Lazar.

Z kolei Marcin Maj, szef OS3 Group, uważa, że to naturalne, że wizerunkowo agencja ściśle połączona jest z jej twarzą - w tym wypadku z osobą prezesa -  i zarówno jego postawa jak i publiczne poglądy mogą, ale nie muszą przekładać się na ocenę firmy. - To jednak, jak do tego podejdziemy, zależy od nas samych czyli branży, która - bądź co bądź lubi - oddawać się auto-ostracyzmowi. Każda współpraca w jaką angażuje się branża reklamowa - czy to z partiami politycznymi, czy też znanymi markami i produktami - może mieć swoje konsekwencje wizerunkowe lub biznesowe. Nie dziwi nas przecież fakt, że pracując np. dla napoju x, raczej nie zwróci się do nas z briefem inny konkurencyjny napój. Tutaj mamy analogiczną sytuację, której konsekwencje agencja zgadza się ponieść i oczywiste jest, że duzi gracze kilkanaście razy się nad tym zastanowią, zanim podejmą finalną decyzję - uzasadnia Marcin Maj.

Apeluje też, by w tej całej dyskusji zachować zdrowy balans i patrząc na daną agencję postrzegać ją przez pryzmat całościowej pracy, podejmowanych projektów i przede wszystkim efektów jej działań. - Jeśli współpraca oparta jest na profesjonalizmie, zachowaniu etyki zawodowej oraz bezstronności i nieprzenoszeniu na nią swoich osobistych poglądów, nie powinna przekładać się negatywnie na obraz agencji - mówi szef OS3 Group.

Według Adama Łaszyna, prezesa agencji Alert Media Communications twierdzenie, że podjęcie współpracy z jakąś partią przez firmę z branży szeroko rozumianej komunikacji marketingowej to opowiedzenie się po którejś ze stron sceny politycznej jest po prostu żenujące. - Ale niestety  chyba powszechne tak na sporej części rynku, jak i w innych środowiskach. A już na pewno po tej „drugiej” stronie politycznej, niż klient danej firmy marketingowej. To dlatego mamy tak niski i nieprofesjonalny poziom komunikacji politycznej. Profesjonaliści boją się bowiem takiego szufladkowania i tego, że na tym niedojrzałym szufladkowaniu straci nie tylko ich wizerunek, ale i biznes. I w ten sposób tą dziedziną komunikacji - najbardziej widoczną w mediach - zajmują się najczęściej doraźni amatorzy traktujący owo zajęcie jako odskocznię do dalszej kariery politycznej. Dlatego mamy tak niski  ogólny  poziom komunikowania się świata polityki ze społeczeństwem – mówi Adam Łaszyn.

W jego ocenie partia jest i powinna być klientem jak każdy inny - takim jak z branży farmaceutycznej, spożywczej lub ubezpieczeniowej. - Wciąż mnie dziwi, że to jest oczywiste w przypadku firm badawczych, czy monitoringu mediów a traktowane jest jako deklaracja polityczna w przypadku agencji reklamowych, PR, czy domów mediowych. Klient to klient - naturalne jest zatem, że angażuje się dla niego najlepsze zasoby, by jak najbardziej pomóc mu w realizacji komunikacyjnych celów. Oczywiste jest wszak dla wszystkich, że domy mediowe w pracy dla wielu klientów z różnych branż dostarczają nie tylko usługę zakupu mediów, ale i doradztwa strategicznego a nawet wykonawczego. I nagle taka obsługa 360 stopni dziwi i budzi sensację. W przypadku klientów rynkowych jest normalna i nawet wskazana, a w przypadku partii politycznej już nie? Szef OMD i kierowana przez niego firma - jeśli to rzeczywiste fakty - prawdopodobnie robiła po prostu dla swego klienta to, czego klient może i powinien od takiej firmy oczekiwać za wynagrodzenie, które jest im wypłacane - podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Adam Łaszyn.

I dodaje, że niestety żyjemy w realiach politycznego szaleństwa, gdzie bardziej liczą się emocje plemienne niż kompetencje. - Dlatego szufladkowanie polityczne może, niestety, wpływać na pozycję rynkową. W obie zresztą strony. Nie brakuje wszak doniesień o firmach, które po przesileniu politycznym rosną w siłę dzięki nowym, tłustym kontraktom – dodaje Łaszyn.

Na pytanie, czy agencje reklamowe powinny się angażować w polityczną współpracę odpowiada jasno: tak. - Na powszechną skalę, by m.in. to odmitologizować i sprofesjonalizować komunikację polityczną, której poziom i jakość są kluczowe w relacjach obywatel - państwo z jego systemem politycznym. A przy okazji sensowniej wydawane byłyby spore środki przeznaczone na komunikację, jakie z finansowanego przez nas budżetu otrzymują partie polityczne. To z kolei powiększyłoby rynek usług marketingowych. A więc same plusy. O ile nie damy się zwariować przez polityczne emocje - podsumowuje Adam Łaszyn.

Poproszony przez Wirtualnemedia.pl o komentarz na temat współpracy Jakuba Bierzyńskiego z partią Nowoczesna Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR, odnosi się do zjawiska, a nie tylko tej konkretnej sytuacji. Zwraca uwagę, że w normalnych warunkach, tzn. spokojnej i ugruntowanej demokracji, informacje o tym, kto pracuje dla jakiej partii i za ile są publiczne, bo członkowie i sympatycy partii powinni wiedzieć jak wykorzystywane są ich fundusze. Może nie są to informacje do masowego upowszechnienia, ale co najmniej łatwo dostępne. Dodatkowo w grę wchodzą często także pieniądze podatników (tam gdzie państwo wspiera partie) i wtedy informacje te powinny być obowiązkowe. W normalnych warunkach agencja pracująca dla konkretnej partii wcale nie jest utożsamiana z linią polityczną tej partii, po prostu oferuje swojemu klientowi swoją wiedzę i umiejętności a nie przekonania.

- I wobec tego praca dla partii ma oczywiście wpływ na wizerunek agencji, ale zupełnie inaczej niż u nas - jeśli agencja dobrze pracuje to poprawia swoją pozycję, jeśli źle, to traci i nie ma to nic wspólnego z barwami politycznymi a nawet często nie ma związku z notowaniami partii. Liczy się po prostu profesjonalizm obsługi - mówi Czarnowski. - Ale u nas oczywiście wszystko musi być inaczej, to znaczy partie tylko pod przymusem albo z wypadku dzielą się informacjami na co i jak wydają pieniądze, agencja pracująca dla konkretnej partii brana jest za grupę politycznych zwolenników i jak partia wygra to agencja też jest wygrana, ale wcale nie wizerunkowo tylko przez dostęp do kontraktów generowanych przez partię - dodaje prezes First PR.

Oceniając komunikację partii Nowoczesna, mówi wprost, że nie widzi żadnej spójnej strategii, co zresztą jest zjawiskiem w polskiej polityce powszechnym, tak samo jak powszechna jest bezpodstawna wiara, że reklamą można pozyskać stabilnych zwolenników. - W związku z tym nie sądzę, żeby sprawa miała istotny wpływ na Bierzyńskiego czy OMD Poland. Moim zdaniem to chwilowa sensacja, która będzie odgrzewana tylko w kolejnych odsłonach politycznej propagandy - stwierdza Piotr Czarnowski.

Niczego złego w profesjonalizacji działań komunikacyjnych partii politycznych nie widzi Eryk Mistewicz, konsultant strategii marketingowych. Ale jednocześnie przyznaje wprost, że wpływ na pracę agencji, którą kieruje Bierzyński jest oczywisty. Według Mistewicza zarząd nie tylko żadnej spółki skarbu państwa, instytucji rządowej, a z czasem samorządowej nie zaryzykuje w tej chwili pracy z firmą promującą tak agresywne działania na scenie politycznej.

- Także duży biznes prywatny  ma prawo zareagować racjonalnie i nie brać sobie na kark kłopotów relacjami z firmą Bierzyńskiego. Związanie się przez szefa OMD z jedną tylko partią, do tego skojarzenie jego osoby z tak brutalnymi akcjami propagandowymi, które się mu przypisuje, raczej można uznać inwestycją biznesową w przyszłość. Brutalność ataków na rząd będzie dziś źle służyła biznesowi Bierzyńskiego - uważa Eryk Mistewicz.

Dołącz do dyskusji: Współpraca Jakuba Bierzyńskiego z Nowoczesną jest standardowa, partia to produkt marketingowy jak inne (opinie)

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
ringostar
Jak mówi prezes First PR Piotr Czarnowski... w normalnyej spokojnej demokracji z jednym zastrzeżeniem Panie Prezesie, Poska to nie jest normalna demokracja a już na pewno nie jest spokojna.
U Bierzynskiego przeszkadza mi szermowanie Patriotyzmem, a ja wtedy łapie sie za porfel.
odpowiedź
User
Mi
Brakuje mi w tych artykułach (Newsweek, Wirtualne itp) dogłębnej analizy biznesowej motywów zaangazowania politycznego Pana Bierzyńskiego: po wygranej Nowoczesnej (co jest hipotezą, za trzy lata) być może JB liczy na kontrakty marketingowe spółek skarbu państwa, takich jak Poczta Polska, PZU? To są ogromne pieniadze, o czym sam pisze w naTemat.pl w którym udowadnia że teraz tymi spółkami powinno zająć się CBA, bo wydają pieniadze na pisowskie projekty. Dlatego zamiast "patriotyzmu" może chodzi o zwykłą, zimną chłodną kalkulację binzesową ?- przejęcie budżetów mediowych za 3 lata ? Trzy lata to dużo i nie dużo. Z perspektywy takiej kasy i takiego gracza jak Pan Bierzyński to dobry czas na zajęcie się "patriotyczne" obslugą Nowoczesnej. Bierzyński jest tez właścicielem kilku innych spółek, m.in. mailingowej openrate więc możemy założyć (hipotetycznie) że te wszystkie państwowe spółki (ich budżety) będą w przyszlości "przyszłości" przez spółki należące do Jakuba Bierzyńskiego. Oczywiście to hipoteza ale przecież możemy ja założyć :)
odpowiedź
User
Analityk
Partia polityczna to nie jest taki sam klient, jak każdy inny. Kto tak twierdzi dla kilku złotych i ze zwykłej głupoty może doprowadzić do zwycięstwa kolejnego Stalina. I wówczas sam gorzko tego pożałuje.
odpowiedź