Walka o media publiczne trwa. "Sytuacja ta jest dla Donalda Tuska źródłem chwały"
O trwającej wciąż walce o media publiczne pomiędzy poprzednią władzą a nową Koalicją 15 października mówi się wciąż i bez przerwy. Rząd Donalda Tuska przez obecną opozycję kreowany jest na taki, który siłowo i bezprawnie chce zagarnąć jedyne polskie media i cenzuruje, bo “boi się prawdy”. - Zamieszanie zwykle sprzyja politykom, więc Donald Tusk pozostaje obecnie w dość dogodnym położeniu. Punkt odniesienia w postaci ostatnich rządów leży bardzo nisko, a wysokie standardy polityczne i medialne jeszcze do Polski nie dotarły. Poza tym jest jednym z ostatnich zręcznych polityków rodzimej sceny. Trudno to zepsuć, żal nie skorzystać – uważa Klaudia Charzyńska.
Bartłomiej Sienkiewicz, minister kultury i dziedzictwa narodowego pod koniec ubiegłego roku najpierw postawił w stan likwidacji spółki TVP SA, Polskie Radio SA i PAP SA, a potem 17 regionalnych rozgłośni Polskiego Radia. Wprowadził do nich likwidatorów, by móc skutecznie przejąć w nich władze.
Wcześniej próbował zmienić ich władze wykorzystując Kodeks Spółek Handlowych poprzez powołanie w mediach publicznych nowych rad nadzorczych, które wyznaczyły nowe zarządy.
Z związku z tymi zmianami przed tygodniem wyłączono sygnał TVP Info zastępując go sygnałem m.in. TVP2, z TVP 1 zniknęły m.in. “Teleexpress” i “Wiadomości” (dzień później w ich miejsce pojawił się program “19.30”), a z TVP 2 - “Panorama”.
Szczególnie te właśnie działania są szeroko komentowane przez obecną opozycję, czyli polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy okupują wciąż siedzibę Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP. Pod adresem rządu Donalda Tuska padają oskarżenia o siłowe i bezprawne przejęcie mediów publicznych. Wątek ten wciąż podkręcają byli już dziennikarze obecnej TVP1, jak Michał Rachoń, Michał Adamczyk czy Samuel Pereira, którzy swój przekaz nadają na antenie TV Republika - tutaj serwis informacyjny “Dzisiaj” prowadzi była prezenterka “Wiadomości” - Danuta Holecka.
Zaufanie do Donalda Tuska spadło
O sytuacji wokół polskich mediów publicznych pisze wiele zagranicznych mediów. Czy służy to wizerunkowi nowej władzy?
Z grudniowego sondażu CBOS wynika, że w rankingu zaufania do polityków Donald Tusk (zaprzysiężony został na ten urząd już po realizacji badania) zajmuje 6. miejsce - po Szymonie Hołowni, Andrzeju Dudzie, Władysławie Kosiniaku-Kamyszu, Rafale Trzaskowskim i Mateuszu Morawieckim.
Zaufanie do Tuska zadeklarowało w tym miesiącu 38 proc. ankietowanych, o 2 punkty procentowe mniej niż w listopadzie, jednocześnie wzrosła nieco liczba respondentów, którzy mu nie ufają (o 3 punkty procentowe do 49 proc.).
Rzeczywistość daleka od retoryki powrotu do normalności
Zofia Bugajna-Kasdepke, founding partner w SEC Newgate uważa, że Donald Tusk znajduje się w ekstremalnie trudnej sytuacji. - Polityka miłości, którą lansował w kampanii wyborczej poprzez Marsz Miliona Serc i demokratyczną retorykę powrotu do normalności nijak się ma do brutalnej wojny o odbicie mediów publicznych. Wyborcy chcieli spokoju, wartości demokratycznych i wysokich standardów publicznych mediów. Gwarantem tej obietnicy był dla wielu lider opozycji, Donald Tusk – analizuje ekspertka. - Tymczasem po raz pierwszy jesteśmy świadkami tak bezpardonowej walki o zachowanie wpływów partii, która w wyniku wyborów utraciła władzę. Działania PiS służą temu, by jak najdłużej utrzymać polaryzację w społeczeństwie i skompromitować Koalicję 15 Października. Oraz pogrążyć Tuska, największego wroga Jarosława Kaczyńskiego – kontynuuje.
Nasza rozmówczyni zauważa, że „Nowogrodzka" realizuje dziś strategię „13 Grudnia", a więc kreowania alternatywnej rzeczywistości, w której Donald Tusk jest porównywany do generała Jaruzelskiego, a demokratyczna zmiana władzy przyrównywana do stanu wojennego.
- Mimo, że nie udało się manewrować kalendarzem tak, by nowy rząd powołać w rocznicę Stanu Wojennego, to przy okazji zmian w mediach publicznych ta narracja jest kontynuowana. Cyniczne wykorzystanie hasła „wolne media" i nieudane próby wskrzeszenia protestów na miarę tych o TVN oraz „poselskie interwencje" to wielka polityczna hucpa. Nawet w 1989 roku zmiana władzy była mniej turbulentna – przypomina Zofia Bugajna-Kasdepke.
PiS skutecznie osłabia wizerunek Tuska
Jej zdaniem taktyka PiS jest jednak skuteczna z dwóch powodów. Po pierwsze – jak mówi - nadal w jakieś mierze mobilizuje swój twardy elektorat i tworzy fundament do tworzenia nowego „storytellingu ojczyźnianego". - Zawsze to rezerwuar mitów, przekonań, kłamstw i niedopowiedzeń, który w zależności od sytuacji politycznej będzie można dowolnie modelować i wykorzystać - podkreśla.
- Po drugie, i to ważniejsze, realnie osłabia wizerunek Tuska jako premiera scalającego na nowo społeczeństwo. Bo choć zagorzali zwolennicy KO z radykalnych porządków po PiS-ie będą zadowoleni, to wynik jesiennych wyborów zależał od tej części społeczeństwa, która dotychczas nie głosowała i nie była aktywna politycznie. Problemem może być tu fakt, że choć chciano odsunąć Nowogrodzką od władzy i wyrugować z instytucji publicznych, to mało kto wyobrażał sobie, jak to będzie wyglądało w praktyce. Raczej romantyzowano przyszłość - nowi wyborcy dali się uwieść miłosnej retoryce, przez co ich rozczarowanie może być większe – twierdzi ekspertka SEC Newgate CEE.
- Postawienie TVP, Polskiego Radia i PAP w stan likwidacji, a wcześniej wyłączenie sygnału i odcięcie propagandystów od dostępu do anteny to środki drastyczne, ale w tak trudnej sytuacji konieczne. W praktyce public relations często mówi się o kluczowych „100 dniach prezesa", a więc czasu nowego lidera na duże reformy i niepopularne decyzje. Potem ma przyjść czas adaptacji i normalizacji, by w odpowiednim momencie odczuwalne stały się pozytywne skutki zmian. W tym konkretnym przypadku kalendarz jest z góry określony i bardzo napięty. Mamy wybory samorządowe, a dalej wybory do europarlamentu. Koalicja 15 Października musi się więc spieszyć, by wyegzekwować swoje prawa do realizacji nowej wizji państwa, w tym także odnowy publicznych mediów. Jeśli nie zadzieje się to szybko, straci swoje momentum – wskazuje Zofia Bugajna-Kasdepke.
Dodatkowo w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zwraca uwagę, że nowej rządzącej koalicji trudno będzie zachować wiarygodność demokratycznej zmiany, jeśli zabraknie w niej respektowania prawa dostępu do informacji publicznej i transparentności władzy. - Obowiązkiem rządzących jest mierzyć się z niewygodnymi pytaniami od dziennikarzy, nawet jeśli są one tendencyjne, złośliwe lub zwyczajnie niemądre – argumentuje.
Nie dopuścić do luki informacyjnej
Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska z Uniwersytetu Warszawskiego, doradczyni i trenerka w obszarze budowy wizerunku, relacji z mediami zauważa, że analiza wizerunkowa będzie różna w zależności od tego, którą grupę otoczenia będziemy badać. I – jak wyjaśnia - dla grupy związanej z poprzednim obozem rządzącym działania rządu premiera Tuska oceniane będą negatywnie, ponieważ są całkowicie odmienne. Z kolei zwolennicy obecnej koalicji rządzącej, a także przynajmniej część osób deklarujących brak zdecydowanego poparcia dla konkretnej partii, oceniają pozytywnie, jak również może zauważają kłody rzucane pod nogi.
- Rząd Donalda Tuska zdecydował się na kilka bardzo zdecydowanych ruchów stąd niezwykle istotne jest, aby przy takich ruchach nie zapomniał o komunikowaniu zmian. Część z działań może być dla odbiorców niezrozumiała, dlatego komunikowanie o charakterze informacyjnym, ale także edukacyjnym, jest kluczowe. Jeśli tego zabraknie, powstanie tzw. luka informacyjna, która z pewnością skrzętnie zostanie wypełniona przekazami oponentów politycznych – przestrzega nasza rozmówczyni.
Dr Olgierd Annusewicz, ekspert marketingu politycznego przypomina z kolei, że wyborcy rządzącej koalicji chcą zmian. Wielu z tych ludzi było zdegustowanych aktywnością TVP pod rządami PiS i prawdopodobnie uważa, w tym przypadku cel (czyli „wyzwolenie” TVP spod rządów wspierających PiS pracowników stacji) uświęca środki (czyli zamieszanie z legalnością wprowadzenia zmiany).
- Jeśli więc mówimy o elektoracie koalicji to tu brak działania byłby z ich perspektywy większym „problemem”. Teraz jest oczekiwanie na efekt i dopiero przedłużające się zmiany, stan zawieszenia może być dla Tuska i rządu szkodliwy – uważa nasz rozmówca. Zwraca przy tym uwagę, że oczywiście w tej sytuacji zwolennicy PiS będą rząd atakować. - W tej grupie jednak trudno będzie Tuskowi pogorszyć poziom poparcia dla swojego rządu, bo przecież jest on i tak zerowy – dodaje.
Donald Tusk w dogodnym położeniu
Zdaniem Klaudii Charzyńskiej, ekspertki ds. PR i media literacy w First PR zamieszanie zwykle sprzyja politykom, więc Donald Tusk pozostaje obecnie w dość dogodnym położeniu.
- Uwaga społeczeństwa jest rozproszona i zmienna, weryfikacja jego obietnic wyborczych to dość abstrakcyjna sfera, tempo debaty publicznej jest nieustannie zawrotne. Punkt odniesienia w postaci ostatnich rządów leży bardzo nisko, a wysokie standardy polityczne i medialne jeszcze do Polski nie dotarły. Poza tym jest jednym z ostatnich zręcznych polityków rodzimej sceny. Trudno to zepsuć, żal nie skorzystać – podpowiada Klaudia Charzyńska.
W ocenie naszej rozmówczyni aktualna sytuacja wokół mediów publicznych jest dla Donalda Tuska prostą drogą i źródłem chwały.
- Zachowanie przedstawicieli PiS podczas przejmowania redakcji ułatwia przełknięcie faktu, że mogło odbyć się to niezgodnie z prawem. Mimo że partia udowodniła swoją kreatywność w kwestii różnych afer, widok Antoniego Macierewicza w PAP, gdy próbuje wejść w przepychankę i rozlewa na siebie kawę, wciąż zniesmacza. Nawet przy najbardziej sceptycznym spojrzeniu na wtórny i koniunkturalny rząd pod wodzą Tuska trudno nie zwrócić uwagi, że najbardziej znani politycy tej strony przynajmniej trzymają ręce przy sobie – wskazuje Klaudia Charzyńska.
Badanie czujności społeczeństwa
Dodatkowo podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że zakaz wstępu dla dziennikarzy TVP Info na konferencje obecnego premiera i inne gesty ukazujące "wyższość moralną", to ruchy, które trafiają do istotnej części wyborców - tych, którym wystarczył rdzeń programu PO, czyli bycie anty-PiS.
- Premier musi o nich pamiętać, bo przy wytworzonej polaryzacji to cenne emocje do zagospodarowania. Moim zdaniem więcej osób cieszy się z tego, co może być odebrane jako mściwe, niż docenia to, co mogłoby być "pokazaniem klasy", a więc ten sposób traktowania "funkcjonariuszy" TVP w istocie przysparza Tuskowi popularności. Ten mechanizm napompował w końcu popularność obrad Sejmu, gdzie posłowie PiS byli sprowadzani do parteru. Wpuszczanie lub niewpuszczanie TVP na konferencje to kwestia emocji politycznych, a nie standardów medialnych – zaznacza Klaudia Charzyńska.
Ekspertka First PR zauważa, że pod powierzchnią tkwią jednak stare zwyczaje, co pokazuje pierwotna chęć przekazania kolejnych miliardów na TVP. - Zmiana tej decyzji i przekierowanie pieniędzy na ochronę zdrowia miała miejsce wskutek reakcji odbiorców. Wygląda to na badanie czujności społeczeństwa. Dobrze, że w kampanii wyborczej wspomniano o onkologii, bo inaczej jeszcze musieliby skierować te środki na coś zupełnie przypadkowego – komentuje.
W ocenie naszej rozmówczyni rzeczywiste znaczenie rządu Donalda Tuska poznamy po dwóch czynnikach - zmianie w postrzeganiu zawodu polityka, a więc wzmocnieniu standardów debaty oraz uporaniu się z najpilniejszymi problemami społecznymi.- To będzie oznaka, że ekipa wniosła nową, trwałą jakość na niemal jałowy grunt. Ale na takie osądy trzeba jeszcze poczekać – podsumowuje Klaudia Charzyńska.
Dołącz do dyskusji: Walka o media publiczne trwa. "Sytuacja ta jest dla Donalda Tuska źródłem chwały"