SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

„Gazeta Wyborcza” po uwadze Giertycha poprawia tekst o zeznaniach ws. „koperty Kaczyńskiego”

W piątek „Gazeta Wyborcza” (Agora) opisała obszernie zeznania Geralda Birgfellnera dotyczące współpracy z Jarosławem Kaczyńskim. „GW” nie podała źródła tych informacji, natomiast po interwencji mec. Romana Giertycha reprezentującego Birgfellnera na portalu internetowym dziennika zmieniono fragment tekstu dotyczący koperty dla ks. Sawicza.

Dołącz do dyskusji: „Gazeta Wyborcza” po uwadze Giertycha poprawia tekst o zeznaniach ws. „koperty Kaczyńskiego”

39 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
prawnuk
Sprostowanie nawet gorsze dla Kaczyńskiego od artykułu. Tylko czekać aż zaczną się sugestie kto tak naprawdę wymuszał łapówki.


To zupełnie logiczne pytanie. Ale nie wiem, jak po tamtej stronie o z logiką.

Medialnie: Czas grilla zaczęty. Coraz bardziej krwiste kąski się pieką. I jakie ciekawe postaci wychodzą: kapuś esbecki, ksiądz, co zrzucił sutannę i zniknął. Coraz większy granat z tego kapiszona.
0 0
odpowiedź
User
prawnuk
I tak oto, proszę państwa, z "poważnej afery" robi się farsa... Nawet przeciwnicy prezesa tracą nadzieję, że uda się tą historyjkę zdyskontować politycznie.


Taki przekaz poszedł?
0 0
odpowiedź
User
on
Po prawej stronie mediów panika bo jak PiS pójdzie na dno to i oni pójdą razem z nim. Nie mają racjonalnych argumentów to próbują ośmieszać. A to oznacza że zagrożenie jest poważne.
Człowieku czy potrafisz czytać z zrozumieniem? Jak nie to poproś kogoś ogarniętego niech ci wytłumaczy....ktoś dzwonił...ktoś był..ktoś brał ..nie wiem...Ludzie którzy nawet nie sympatyzują z pisem, śmieją się tych rewelacji. Ten biedny Austriak naprawdę dał się wciągnąć przez GW w kapiszonową "aferę"
Najpierw miało nie być podstaw do zapłaty, potem pojawiła się faktura. Jak się pojawiła, to ona jest świstkiem który każdy może wystawić. Pojawiły się pełnomocnictwa. Jak się pojawiły, to się okazało że nic nie znaczą Czujesz absurd? Bo ja czuje że coś tu śmierdzi na kilometry.


No ale takie "kwity" są o kant d*** rozbić. Refaktura za koszty - bez faktur poświadczających ich faktyczne poniesienie (podobno był jakiś segregator ale tego już GW nie pokazała). Pełnomocnictwo, czyli upoważnienie, nagle stawiane jako dowód tego, że czynności w nim opisane faktycznie wykonano. To niczego nie dowodzi poza tym, że ktoś bardzo chce, żeby Kaczyński wyszedł na nieuczciwego dziada.

Chcę podkreślić dwie rzeczy: po pierwsze to jest mega na siłę, ale po drugie i ważniejsze, to jest materiał na cywilną sprawę o zapłatę, a nie na śledztwo prokuratorskie. Niech mi Giertych z Duboisem wytłumaczą, dlaczego ich klient nie wystąpił z pozwem cywilnym. Czego on oczekuje? Że mu prokurator wyegzekwuje należny zarobek? To tak nie działa, trzeba iść do sądu po wyrok, a jak dłużnik nie płaci to z wyrokiem do komornika. "Austriacki biznesmen", który zamiast podjąć działania rzeczywiście zmierzające do odzyskania pieniędzy robi aferę na całe miasto, z której absolutnie nic dla jego sytuacji majątkowej nie wynika? Po co?
Faktura za wykonaną usługę nie musi zawierać żadnych dokumentów potwierdzających poniesione koszty. Oczywiście strony mogą ustalić takie warunki rozliczenia, ale nie ma przepisów które do tego obligują. Gdy kupujesz w sklepie towar, nie żądasz od sprzedawcy pokazania kwitów za ile on ten towar kupił i czy nalicza uczciwą marżę, tylko kupujesz. Więc o czym Ty mówisz?
0 0
odpowiedź