SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Trwa desant z TV Republika do mediów publicznych. Odchodzą wydawcy, prowadzący, operatorzy

W ostatnim czasie z Telewizji Republika odeszły kolejne osoby, m.in. prowadzący Anita Gargas i Piotr Wąż oraz wydawcy Weronika Wakulska i Aleksandra Rasińska - dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl.

Dołącz do dyskusji: Trwa desant z TV Republika do mediów publicznych. Odchodzą wydawcy, prowadzący, operatorzy

47 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
może Prezes się zainteresuje kto bierze z poprzedniej ekipy
Jak PZU Życie utrzymuje klientów: Panie lekkich obyczajów dla związkowców?

PZU Życie, jedno z najbardziej efektywnych towarzystw ubezpieczeniowych, utrzymuje całą grupę osób, które zatrudnione w kadrach przedsiębiorstw i zakładów pracy dostają legalne wynagrodzenie za blokowanie dostępu do firmy innym ubezpieczycielom. Opłacanie osób, które z definicji powinny zajmować się obsługą ubezpieczeń grupowych, ale często lobbujących na rzecz towarzystwa ubezpieczeniowego, to kolejny sposób na obejście ustawy o pośrednictwie ubezpieczeniowym.

Trzy największe zakłady ubezpieczeniowe: PZU Życie, Ergo Hestia i Allianz, kontrolują 89,6 proc. rynku ubezpieczeń grupowych zawieranych w firmach i zakładach pracy. Są to ubezpieczenia o niskiej składce, ale wygodne i proste w obsłudze zarówno dla klienta, jak i dla towarzystwa ubezpieczeniowego. Żaden z ubezpieczycieli, prócz PZU Życie, nie może się pochwalić strukturą portfela, którego prawie 90 proc. stanowią składki z ubezpieczeń grupowych.

– PZU Życie jest firmą monoproduktową, która stoi na ubezpieczeniach grupowych. W dłuższym okresie takiej struktury nie da się utrzymać — mówi anonimowy ekspert rynku ubezpieczeń. — Ubezpieczenia grupowe to w rzeczywistości instrument politycznych wpływów. Związki zawodowe, które także mają wpływ na decyzję o wyborze ubezpieczyciela, są sterowane przez agentów PZU Życie.

Lobbująca „pani Zosia”

Decyzję o zawarciu umowy ubezpieczenia grupowego w przedsiębiorstwie podejmuje właściciel, prezes, ale też przedstawiciele związków zawodowych. W przypadku tzw. ubezpieczeń sponsorowanych składkę opłaca pracodawca. Jednak według badań Mercer HR Consulting, tylko 40 proc. z nich wybiera tę formę ubezpieczeń grupowych. W większości składkę odlicza się z pensji pracowników. Do obowiązków osoby obsługującej ubezpieczenie grupowe w przedsiębiorstwie należy m.in. przygotowywanie dokumentów roszczeniowych, wniosków dla nowo zatrudnionych lub odchodzących pracowników. Za tak wykonaną pracę osoba, którą w środowisku agentów określa się mianem „pani Zosi”, dostaje wynagrodzenie — od firmy lub część prowizji agenta, który umowę podpisał.

— Zazwyczaj jest to osoba o silnej pozycji w kadrach, często należąca do związków zawodowych — mówi Krzysztof Rządziński, konsultant z Mercer HR Consulting. — Gratyfikacje dla osób bezpośrednio zainteresowanych tym, żeby umowę podpisać właśnie z PZU Życie, pozwalają temu ubezpieczycielowi utrzymać dominującą pozycję w tym segmencie.

Rządziński dodaje, że w warunkach wolnorynkowych PZU Życie nauczyło się elastycznie dostosowywać ofertę do potrzeb klienta, jeśli pojawi się zagrożenie rezygnacji z polisy grupowej. Inni praktycy rynku twierdzą, że negocjacje mogą się toczyć pomiędzy zakładem ubezpieczeniowym a osobą obsługującą ubezpieczenie, niekoniecznie z udziałem władz firmy, w trudno weryfikowalnych gremiach, często wewnątrz związków zawodowych. O wpływach PZU Życie wśród członków związków zawodowych krążą legendy.

— Dla pozyskania przychylności związków zawodowych dla PZU Życie w ubezpieczeniach grupowych podstawiano autokary pełne pań lekkich obyczajów — opowiadał „GF” pragnący zachować anonimowość informator.

— Słyszałem o czymś takim. Nie chodziło o PZU i nie dotyczyło ubezpieczeń grupowych, tylko plugastwa, które się pleniło w 1999 r., kiedy walczyły ze sobą fundusze emerytalne — mówi Piotr Głowski, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży PZU i PZU Życie. — Ja pracuję tu od 10 lat i w ciągu tego czasu nigdy nie rozważaliśmy tego rodzaju sytuacji. Jest to poza sferą naszych wyobrażeń.

W czasach monopolu PZU produkt ubezpieczenia grupowego nie był skomplikowany, więc cała papierkowa praca nie wymagała wiele wysiłku. Dziś jego obsługa wymaga kompetencji, których pracownicy przedsiębiorstw nie posiadają.

— Jest to kolejny przykład na to, jak obejść ustawę o pośrednictwie ubezpieczeniowym. Osoba obsługująca ubezpieczenie wykonuje faktycznie czynności agencyjne, jest opłacana jako agent, nie będąc agentem. Nie jest także jasne, kogo dana osoba reprezentuje — mówi Rządziński.

Piotr Głowski zaprzecza stosowaniu tego typu praktyk w PZU Życie od 1 stycznia 2004 r., czyli od momentu wejścia w życie nowej ustawy o pośrednictwie ubezpieczeniowym.

— Błędem byłoby uogólnienie tej informacji. Mamy umowy o współpracy związane z jednorazową czynnością wykonania np. jakiegoś badania marketingowego, ale nie mamy żadnych umów związanych z pośrednictwem ubezpieczeniowym, ponieważ te osoby musiałyby mieć licencję pośrednika — mówi Głowski. — To nie jest tak, że od 1 stycznia pozmienialiśmy model współpracy. Różnicowanie podejścia do klienta, w zależności od wielkości zatrudnienia jest procesem kilkuletnim, nad którym pracujemy już od 5 lat.
Z doniesień środowiska wynika, że praca ta nie została jeszcze zakończona.

Prezes bierze od PZU

Wynagrodzenie „pani Zosi” wypłacane jest na podstawie umowy zlecenia na obsługę ubezpieczenia. Sięga zazwyczaj od 5 proc. do 10 proc. łącznej składki. Przy czym umowy mogą być zawierane z kilkoma osobami w firmie. W dużych zakładach pracy może to być znacząca suma, sięgająca kilku tysięcy zł. Dziesięć lat temu księgowa w katowickiej Telekomunikacji Polskiej zarabiała w ten sposób do kilkunastu tys. zł. Przy obecnych warunkach w zakładzie pracy wielkości spółki KGHM Polska Miedź, dla której notabene TFI PZU prowadzi pracownicze programy emerytalne, osoba odpowiedzialna za ubezpieczenie grupowe dostałaby 30 tys. zł. Przy umowach zawieranych oddzielnie z poszczególnymi zakładami przedsiębiorstwa dodatkowa pensja w wysokości ok. 3 tys. też jest nie do pogardzenia.

— Wynagrodzenie osoby w większej firmie, która podpisuje wniosek i wyraża zgodę na „wejście” PZU z ubezpieczeniem grupowym, to tabu. Z nieoficjalnych źródeł wiem, że może dochodzić do 200 proc. pierwszej składki — mówi anonimowy agent PZU Życie.

W mniejszych instytucjach, żeby wspomnieć choćby szkoły, gdzie składkę ubezpieczeniową opłacają rodzice, trudno byłoby zbić majątek, ale i tu można na współpracy z PZU Życie skorzystać.

— W niektórych szkołach z tych pieniędzy jest wspierany przez PZU komitet rodzicielski lub są prowadzone ogólnopolskie akcje prewencyjne, jak choćby Odblaskowe pierwszaki — potwierdza agent PZU Życie. — Czasami trzeba „odpalić” dolę dyrektorowi.

Z ubezpieczenia grupowego PZU Życie korzysta wiele firm. Wynagrodzenie trafia do decydentów w firmie: dyrektora, prezesa, a całą pracę wykonuje już w ramach swoich obowiązków księgowość lub kadrowa.

— Z pewnością taki układ sprzyja korupcyjnym sytuacjom. Najlepiej byłoby, gdyby na ubezpieczenie grupowe ogłaszać przetargi — mówi Stanisław Wilczyński, analityk rynku ubezpieczeń Allfinance Polska. — Wynagrodzenie powinien otrzymywać pracodawca, żeby móc je przekazać pracownikowi — twierdzi Krzysztof Rządziński. — Problem w tym, że jest to działalność usługowa i w takim razie jest obciążona VAT-em.

Same w sobie ubezpieczenia grupowe są dość atrakcyjnym produktem. Klient płaci niską składkę — od 25 do 50 zł — odszkodowanie nie przekracza 10 tys. zł, a zakres ochrony może obejmować np. śmierć teściowej i narodziny dziecka.

— Ten ostatni warunek umowy ubezpieczeniowej był kiedyś przedmiotem zdziwienia ze strony wchodzących na rynek polski ubezpieczycieli zagranicznych — mówi Krzysztof Nowak, konsultant Mercer HR Consulting. — Szybko jednak musieli oni dostosować się do wymogów rynku, chcąc konkurować z PZU Życie.

Siła bezwładu rynku

W efekcie także rywale PZU Życie stosują metody wynagradzania „pani Zosi”. Ale nie wszyscy obecni na rynku polskim chcą podjąć walkę o segment ubezpieczeń grupowych. Opierając się na szacunkach ryzyka w branżach takich jak górnictwo, hutnictwo czy energetyka, gdzie średnia wieku nie przekracza 45 lat, trzeba by przedstawić ofertę znacznie mniej korzystną niż dotychczasowa PZU Życie.
A tę „poprzeczkę” trudno będzie przeskoczyć.

odpowiedź
User
z nowej ekipy
Właśnie przeczytałem. Świetny artykuł.
Ciekawe kto jest biorącą "Panią Zosią" od ubezpieczeń grupowych pzu w TVP bo jednorazową dolę za odnowienie umowy wzięto zapewne za rządów PO.
odpowiedź
User
Moj nick
Dziennikarze wykleci awansuja do resortowych mediow.
odpowiedź