Ada Kostrz-Kostecka: PAP walczy z piractwem
Na pytania m.in. piractwo, plany inwestycyjne, finanse odpowiada Ada Kostrz-Kostecka, wiceprezes Polskiej Agencji Prasowej.
Robert Stępowski: PAP jest specyficzną firmą, ale czy
oznacza to, że kryzys, który w sposób szczególny dotknął branżę
mediową, was nie ominął?
Ada Kostrz-Kostecka, wiceprezes PAP: Rzeczywiście
PAP jest specyficzną firmą dostarczającą serwisy informacyjne do
większości mediów ogólnopolskich, a także regionalnych. Ale
oczywiście kryzys, który dotknął rynek mediów, przenosi się także
na nas. Widoczne jest to zazwyczaj podczas renegocjacji umów z
wydawcami, którzy starają się uzyskać nowe dla siebie warunki.
Często te lepsze warunki wydawcy od państwa
uzyskują?
Nie, ale każdy ma prawo negocjować. Natomiast staramy się poprawić
jakość naszego serwisu i proponować lepsze usługi za dotychczasową
cenę. Niedawno zmieniliśmy system edycyjny, z którym wiąże się
usprawnienie przesyłu informacji.
Natomiast wracają do kryzysu - prowadzimy także wyspecjalizowany
serwis finansowy i choć na rynku są problemy, my jesteśmy
zadowoleni z wyników, osiąganych przez ten serwis. Niektórzy
ekonomiści twierdzą, że pod koniec roku gospodarka zacznie się
odbijać, więc mam nadzieje, że uda nam się przetrwać ten trudny
okres.
Często się zdarza, że firmy mają na tyle duże problemy
finansowe, że rezygnują z serwisów PAP lub mają zaległości w
płatnościach, co odbija się na waszej kondycji finansowej? Były
takie przypadki w tym półroczu?
Jeśli chodzi o rynki finansowe to - na szczęście dla nas -
istnieje przekonanie, że dom maklerski, czy zarządzający funduszem
inwestycyjnym nie może się obejść bez naszego serwisu. W związku z
tym każdy nowy podmiot, który wchodzi na rynek, kupuje nasz serwis.
Jeśli zaś chodzi o media tradycyjne, o nowych klientach nie można
mówić. Nowe gazety nie powstają, a raczej łączą się istniejące,
więc rynek się kurczy.
Któreś wydawnictwo, poza Mediami Regionalnymi,
zrezygnowało z Państwa serwisów w tym roku?
Nie
zauważam, aby ostatnio ktoś z klientów rezygnował z naszych
usług.
Dotyka to was na tyle, że tak jak inni wydawcy musicie
zmniejszać zatrudnienie?
Nie. Pewna fluktuacja jest oczywiście cały czas, ale póki co PAP
nie planuje większych zwolnień. W tej chwili w PAP pracuje ponad
560 osób, a w tym około 280 dziennikarzy, bo trzeba pamiętać, że
oprócz serwisu dla mediów oraz finansowego mamy też serwis
fotograficzny, drukarnię, Centrum Prasowe.
Co dziać się będzie z umową zawartą z Polskim Radiem,
która opiewa na blisko 100 tys. zł miesięcznie - w trudnym dla
mediów publicznych okresie?
Nie mamy zwyczajów podawać szczegółów na temat umów handlowych,
więc pozostawię to stwierdzenie bez komentarza.
Przystąpicie do renegocjacji jej
warunków?
Spotkanie, zorganizowane z inicjatywy przedstawicieli radia, odbyło
się. Wymieniliśmy opinie na temat trudnej sytuacji mediów.
Wszyscy jednak muszą mieć świadomość, że dotychczasowa umowa cały
czas obowiązuje. Jesteśmy firmą komercyjną, która otrzymuje
minimalną dotację na działalność misyjną, poniżej 5 proc.
przychodów ogółem, a nie - dziesiątki, czy setki milionów złotych,
tak jak to ma miejsce w przypadku mediów publicznych. PAP musi sam
na siebie zarobić. To jest biznes i nie ma miejsca na działalność
charytatywną.
Nie obawia się Pani, że taka nieugiętość w różnych
negocjacjach sprawi, iż firmy będą rezygnować z serwisów PAP, ale
mimo to z tych informacji w jakiś sposób będą starały się
korzystać?
Korzystanie z naszego serwis w sposób
nieuprawniony to faktycznie problem, zwłaszcza w okresie kryzysu.
Niektóre wydawnictwa, mające problemy finansowe, poszukują
oszczędności. Wykorzystują informacje z internetu, twierdząc, że
jeśli coś znajduje się już w sieci, to można legalnie
wykorzystywać. Otóż, nie można. Nas chroni kilka ustaw: o prawach
autorskich, o bazach danych i o własności intelektualnej. Kradzież
jest kradzieżą, nawet jeśli odbywa się w internecie. Wszystkie duże
portale kupują nasze serwisy i publikując nasze depesze podpisują:
"pap", natomiast następni użytkownicy, ani nie podpisują, ani -
oczywiście - nie płacą.
Jak więc walczycie z tym procederem?
Posiadamy wewnętrzny system monitorowania, który umożliwia nam
obserwację, w jakim zakresie wykorzystują nasze serwisy zarówno
nasi klienci, jak i inni wydawcy, którzy nigdy nie kupowali naszego
serwisu lub zrezygnowali ze współpracy z nami. Wraz z rozwojem
internetu rozwijają się systemy, które nie tylko pozwalają
wychwytywać dosłowne cytaty, ale także depesze lekko
zmodyfikowane.
Chciałabym także dodać, że aktywnie - jako członek Izby Wydawców
Prasy - razem z innymi wydawcami, staramy się walczyć o ochronę
wytwórców kontentu.
Będziecie przeciw wszystkim nieuczciwym wydawcom
wstępować na drogę sadową - tak jak to niedawno uczyniliście w
sprawie z Polskapresse?
Nie będziemy składać pozwów przeciw wszystkim. W sprawie przeciw
Polskapresse mamy bardzo mocne dowody na korzystanie z naszych
serwisów już po rezygnacji ze współpracy z nami. Natomiast
gromadzimy materiały, aby ewentualnie wykorzystać je przeciw innym
nieuczciwym wydawcom. Mamy świadomość, że wszystkich stron, które
bez naszej zgody wykorzystują nasze depesze, nie jesteśmy wstanie
nawet odnaleźć w bezkresie wirtualnego świata.
Problem nielegalnego kopiowania treści nie dotyczy tylko agencji
takich jak nasza, ale także gazet. Tytuły prasowe zatrudniają
dziennikarzy, wytworzenie kontentu kosztuje dużo pieniędzy, a w
internecie te treści są wykorzystywane i udostępnianie nieodpłatnie
bez zgody i wiedzy wydawcy danego tytułu.
Czy wcześniej zwracacie uwagę tym nieuczciwym wydawcom,
czy - kiedy macie już odpowiednią ilość materiału dowodowego - od
razu sprawę kierujecie do sądu? Takie działanie zarzuca wam m.in.
Polskapresse.
Zarząd Grupy Wydawniczej Polskapresse wielokrotnie był przez nas
informowany o podejrzeniach, że nasze depesze są wykorzystywane
przez dziennikarzy tego wydawnictwa. Nie działamy z zaskoczenia. Ja
sama spotykałam się z Panią prezes Polskapresse. Pani prezes
obiecała, że złożą nam jakąś propozycje powrotu do współpracy.
Czekaliśmy, ale żadnej propozycji nie było poza wymianą pism między
prawnikami. Wykazaliśmy dużo dobrej woli, a druga strona tylko
przeciągała sprawę, nie dając żadnych konkretów.
Jak reagują wydawcy kiedy zwracacie im uwagę, że
bezprawnie wykorzystują wasze depesze?
Bardzo różnie. Czasem ci, którzy już zrezygnowali z serwisu
stwierdzają, że potrzebują naszych informacji i do nas wracają, w
innych przypadkach nie ma żadnej reakcji.
Co chcecie zrobić, by na tym niełatwym rynku być
konkurencyjnymi i poszerzać swoją ofertę?
Trudno mi mówić o naszych planach, przynajmniej z dwóch powodów.
Ze względów biznesowych staramy się jak najdłużej zachować w
tajemnicy projekty, nad którymi pracujemy. Ale jest jeszcze jeden
powód, który utrudnia mi mówienie o naszych planach strategicznych.
Jestem obecnie jedyną osobą z trzyosobowego zarządu. Czekamy, aż
rada nadzorcza ogłosi konkurs na prezesa i członka zarządu. Sama
nie mogę podejmować uchwał zarządu, a przyjęcie czy aktualizacja
strategii wymagają uchwały zarządu. Natomiast działania takie
trzeba przygotować i to się obecnie odbywa. Ale jesienią, kiedy
zostanie powołany nowy zarząd, te plany mogą być nieco inne, niż
te, które ja teraz przygotowuję. Zdecyduje cały zarząd.
O czym Pani myśli i które z tych pomysłów będzie Pani
rekomendować do wdrożenia nowemu zarządowi?
Na pewno będę rekomendować te działania, które są rentowne i
perspektywiczne, ze względu na potencjał rynku. Będzie to zapewne
rozwój centrum prasowego. U nas można zorganizować konferencje,
prowadzimy także pełną obsługę medialną dużych wydarzeń, takich jak
pielgrzymki papieży do Polski, rocznice wydarzeń historycznych,
duże kongresy.
Chcemy bardziej otworzyć się na potrzeby internetu. Na pewno warto
także rozwijać nasz serwis finansowy, przygotowywać raporty
gospodarcze, czy finansowe i poszerzać jego działalność.
Będziecie tworzyć nowe serwisy?
Być może tak. Teraz jednak chciałabym przeorganizować pracę w kilku
dobrze się zapowiadających, ale biznesowo mało efektywnych
serwisów. Myślę tutaj choćby o serwisie samorządowym, czy
turystycznym. Tu główne zadanie stoi przed zespołami sprzedaży,
które powinny trafić z naszą ofertą do odpowiedniej grupy
docelowej, a także nawiązywać współpracę z różnymi podmiotami,
która pozwolą nam zwiększyć rentowność wspomnianych serwisów.
O przygotowywaniu materiałów multimedialnych także
myślicie?
Tak. Zaczęliśmy takie próby od przygotowania oferty dla centrum
prasowego. Czasem firmy, organizujące u nas konferencje,
zatrudniają firmy zewnętrzne, które nagrywają konferencje i można
je on-line zobaczyć także na stronach internetowych danej firmy. My
przeprowadziliśmy już udane próby i niebawem także tę usługę
zaproponujemy naszym klientom. Świat się rozwija, internet się
rozwija. Musimy świadczyć takie usługi, na jakie jest
zapotrzebowanie.
Wideo także będziecie proponować?
Jeżeli będzie to opłacalne finansowo.
Kiedy taka usługa w państwa ofercie mogłaby się
znaleźć?
Tak, jak wcześniej wspomniałam, ze względu na złożoność sytuacji
prawnej o terminach nie chciałabym mówić.
Dołącz do dyskusji: Ada Kostrz-Kostecka: PAP walczy z piractwem