Adam Michnik: zapraszamy Tomasza Lisa do „Gazety Wyborczej”, trzeba przetrwać konfrontację z nową władzą (wideo)
Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik zadeklarował, że kierujący redakcją „Newsweeka” Tomasz Lis po tym, jak jego program zniknie z Telewizji Polskiej, może liczyć na pracę w „GW”. - Zobaczymy, czy uda nam się przetrwać zapowiadane skonfrontowanie się nowej władzy z mediami - zaznaczył.
W sobotę Adam Michnik podczas gali tegorocznej edycji studenckiego plebiscytu dziennikarskiego MediaTory odebrał statuetkę w kategorii AuTORytet, której przyznanie mu ogłoszono już dwa tygodnie temu. Zapytany o falę krytyki, która spadła po tym w internecie zarówno na niego, jak i organizatorów konkursu, stwierdził, że jest do niej przyzwyczajony.
- Skórę mam trochę wygarbowaną. Jak sobie przypomnę, co o mnie wypisywano w 68 roku czy w stanie wojennym, to naprawdę, to co dzisiaj piszą specjaliści od michnikowszyzny i kosmopolityzmu, raczej wzbudza we mnie współczucie. To muszą być jacyś biedni, nieszczęśliwi ludzie, którzy w ten sposób się dowartościowują - powiedział naczelny „GW”.
Michnik podkreślił, że przyznany mu tytuł traktuje jako wyróżnienie dla całej „Gazety Wyborczej”, której dziennikarze zostali nagrodzeni w kilku kategoriach konkursowych. - W tym momencie młodzi ludzie dają zespołowi „Gazety Wyborczej” sygnał, że to co robimy, ma sens. Że te wartości, których bronimy, zasługują na obronę. I te cnoty, które staramy się upowszechniać, godne są pielęgnacji - wyliczył. Zapytany o to, w czym tkwi siła kierowanego przez niego dziennika, wymienił kilka kwestii: - Po pierwsze, nie boimy się różnorodności punktów widzenia. Obok siebie publikujemy teksty Grzesia Sroczyńskiego i Witka Gadomskiego. To są dwie różne wrażliwości, obydwie potrzebne i zbudowane na bardzo solidnym warsztacie. Po drugie, wiemy, że obowiązkiem gazety jest obrona wolności i prawdy. Po trzecie, od początku nie chcieliśmy być miejscem do zarabiania pieniędzy, tylko instytucją demokracji polskiej.
Naczelny „GW” nie szczędził krytycznych słów pod adresem rządu PiS i możliwego wpływu jego decyzji na sytuację w kraju. - To jest bardzo ważny moment, być może zwrotny, w historii naszego kraju - podkreślił.
- Jak już widzę także w naszym środowisku ludzi, którzy już kręcą ciałem - że tak powiem - pod nową władzę, próbują relatywizować rzeczy niemożliwe do zrelatywizowania, to widzę w tym refleks czasów, które pamiętam dobrze: 68 rok, sierpień 80 roku, stan wojenny, 89 rok. Na tyle tych ludzi jestem człowiekiem nudnym, bo od wielu lat staram się bronić tych samych wartości, często myląc się, ale nie w sensie aksjologii - zadeklarował. - Czy uda nam się przetrwać w tej chwili to zapowiadane skonfrontowanie się nowej władzy z mediami - to zobaczymy - zaznaczył.
W tym kontekście Michnik nawiązał do zapowiedzi, że Tomasz Lis za dwa miesiące skończy prowadzić swój program w TVP2 (jak już informowaliśmy, w zamian pojawi się nowy program publicystyczny, ale najprawdopodobniej w TVP1), a rząd przygotowuje ustawę gruntownie reformującą media publiczne.
- Deklaruję, że jeżeli Tomasza Lisa wyrzucą z publicznej telewizji, to w „Gazecie” ma miejsce. Zapraszamy cię, Tomku - powiedział naczelny „GW”.
Tomasz Lis przez kilka lat pisał już cotygodniowe felietony do „Gazety Wyborczej”. Zakończył tę współpracę w połowie 2010 roku, kiedy został redaktorem naczelnym „Wprost” (od wiosny 2012 roku kieruje redakcją „Newsweeka Polska”). Z kolei jesienią 2007 roku prowadził przez krótki okres swój program publicystyczny na portalu Gazeta.pl, po tym jak odszedł z Polsatu, a przed rozpoczęciem współpracy z Telewizją Polską. Od ponad 10 lat jest też jednym z komentatorów w piątkowym programie porannym radia TOK FM (tak samo jak „GW” i Gazeta.pl należącego do Agory).
Tuż po wygraniu przez PiS wyborów parlamentarnych pojawiły się pogłoski, że Tomasz Lis, od paru lat mocno krytykujący tę partię i jej prezesa Jarosława Kaczyńskiego m.in. na łamach „Newsweeka”, przestanie być redaktorem naczelnym tego tygodnika. Wydający pismo Ringier Axel Springer Polska szybko zdementował te plotki. Według najnowszych danych we wrześniu br. „Newsweek” awansował na pozycję lidera sprzedażowego wśród tygodników opinii (ze średnią sprzedażą ogółem wynoszącą 148 659 egz. - zobacz szczegółowe dane).
Tydzień przed wyborami Lis udzielił „Gazecie Wyborczej” wywiadu, zapowiadanego na pierwszej stronie tytułem „Nie mogą nam zabrać kraju”, w którym przestrzegał przed skutkami przejęcia władzy przez PiS. Natomiast w mijającym tygodniu dziennikarz i „GW” równie ostro krytykowali działania rządu i polityków PiS w parlamencie, przede wszystkim usunięcie flag Unii Europejskiej z konferencji prasowych oraz przyjęcie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym unieważniającej wybór jej sędziów dokonany pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu.
„Gazeta Wyborcza” w czwartek na pierwszej stronie eksponowała flagę UE, apelując, żeby ją „wprowadzić” oraz tłumacząc, że „to protest przeciwko antyunijnym zapędom władzy”. Z kolei do weekendowego wydania dołączyła Konstytucję RP, zaznaczając na pierwszej stronie: „Poznajmy swoje prawa, zanim nam je odbiorą”. Zorganizowała też akcję czytania tekstu konstytucji w kilkunastu miastach, w co oprócz dziennikarzy „GW” zaangażowali się niektórzy artyści oraz politycy (głównie z PO i Nowoczesnej). - Mądry dzisiejszy numer - Apel „Wyborczej”. Potrzebujemy absolutnej mobilizacji w obronie demokracji. Absolutnej - skomentował w sobotę wieczorem na Twitterze Tomasz Lis.
Mądry dzisiejszy numer - Apel Wyborczej. Potrzebujemy absolutnej mobilizacji w obronie demokracji. Absolutnej.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) listopad 28, 2015
W pierwszych trzech kwartałach br. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Wyborczej” wynosiła 158 620 egz. (według ZKDP - zobacz wyniki wszystkich dzienników ogólnopolskich). We wrześniu serwis Wyborcza.pl zanotował 3,84 mln realnych użytkowników i 75,6 mln odsłon, a Wyborcza.biz - 1,66 mln użytkowników i 14,3 mln odsłon (według Megapanelu PBI/Gemius - zobacz pełne wyniki serwisów tematycznych).
Z kolei Tomasz Lis przez cały mijający tydzień ostro recenzował na Twitterze i swoim blogu na naTemat.pl działania nowego rządu, zdecydowanie odpowiadał też na krytyczne opinie polityków partii PiS pod jego adresem.
- Sellin - oddamy twórcom 50 proc. uzysku. Wybory wygrali za 500 zł. Teraz chcą kupić elity za uzysk - napisał w piątek o zapowiedzi wiceministra kultury Jarosława Sellina. - PiS-owski aparatczyk Czabański nazywa mnie funkcjonariuszem władzy. Owszem, władzy rozumu, towarzyszu Czabański z PZPR - polemizował z innym wiceministrem tego resortu, Krzysztofem Czabańskim, odpowiadającym za reformę mediów publicznych. - Brawo komisja etyki TVP. Karolina Lewicka była ostra, ale w granicach. Zasady przyzwoitości złamał wyłącznie Pan Gliński - ocenił orzeczenie tej komisji dotyczące ostrej dyskusji Lewickiej z ministrem kultury prof. Glińskim w programie „Minęła dwudziesta” w TVP Info, po którym dziennikarka została przez prezesa Telewizji Polskiej przywrócona do prowadzenia tego programu.
Dołącz do dyskusji: Adam Michnik: zapraszamy Tomasza Lisa do „Gazety Wyborczej”, trzeba przetrwać konfrontację z nową władzą (wideo)