„Gazeta Wyborcza” się zestarzała, ale jej poglądy dalej się liczą, także dla krytykującej ją prawicy (opinie)
Dawna potęga „Gazety Wyborczej” i jej redaktora naczelnego Adama Michnika odeszła w przeszłość, bo dziennik ten się zestarzał, przespał epokę nowych mediów. W przekonaniu redakcji „GW” Polakom należy wykładać kawę na ławę, ale z jej opinią ludzie nadal się liczą - wpływ „Wyborczej” na opinię społeczną komentują eksperci pytani przez Wirtualnemedia.pl.
„Gazeta Wyborcza” od kilku lat notuje spadki sprzedaży, podobnie jak inne dzienniki - zarówno opiniotwórcze, jak i tabloidowe. W ostatnim czasie w dyskusji publicznej często przewijała się również teza o utracie wpływu „GW” i jej redaktora naczelnego Adama Michnika na kreowanie opinii polskiego społeczeństwa, zwłaszcza ludzi młodych. Jako przykład podawano wybory prezydenckie, w czasie których „Gazeta” przed oboma turami głosowania otwarcie poparła Bronisława Komorowskiego, planowała też kilka dni po pierwszej turze uroczyście przyznać mu tytuł Człowieka Roku za ub.r. (ostatecznie po porażce Komorowskiego tytuł wręczono mu podczas kameralnej uroczystości w połowie czerwca).
Na początku czerwca „GW”, promując książkę swoich reporterów „Tabloid. Śmierć w tytule”, zamieściła cykl artykułów o ludziach dotkniętych mocno przez publikacje tabloidów. Naraziła się tym na błyskawiczną ripostę „Super Expressu”, który opublikował parę tekstów wytykających wpadki „GW” („Fakt” nie włączył się w tę polemikę).
Słabszej passy „Gazety Wyborczej” nie przepuściły tygodniki określane jako prawicowe, które od lat krytykują środowisko „GW” - zarówno za wyrażane poglądy, jak i rzekomo istotny udział środków od instytucji i spółek państwowych w jej wpływach reklamowych. W zeszłym tygodniu publicysta „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz w okładkowym artykule analizował słabnące znaczenie „Wyborczej” i Adama Michnika w kontekście wydarzeń politycznych ostatnich miesięcy. Niecały rok temu Michnik na okładce „W Sieci” miał symbolizować biznesowy schyłek „GW” i wydającej ją Agory (dziennik i spółka, choć zauważyły w tej publikacji nieścisłości, nie zdecydowały się z nią polemizować).
Czy znaczenie „Gazety Wyborczej” w debacie publicznej faktycznie tak mocno zmalało? Eryk Mistewicz, szef kwartalnika „Nowe Media”, uważa, że „GW” w początkach lat 90. „robiła politykę”, a przez to - „robiła społeczeństwo”. - Dziś na tekst Adama Michnika „Wasz prezydent, nasz premier” machnięto by ręką. Inne projekty prasowe, także w druku, „GW” przegoniły. Są bowiem świeże, intelektualnie inspirujące, a także bardziej wpływowe. Również w sieci - w docieraniu do najbardziej wymagających i opiniotwórczych czytelników - uważa Mistewicz. - Kończy się jakaś epoka, choć właściwie bardziej poprawne byłoby stwierdzenie, że epoka ta skończyła się kilka lat temu.
Inne zdanie ma Michał Kobosko, dyrektor polskiego biura think-tanku Atlantic Council i redaktor portalu Project Syndicate, a w przeszłości redaktor naczelny m.in. „Newsweeka”, „Wprost” i „Dziennika Gazety Prawnej”. - Komentarze pod hasłem „Wyborcza już umarła i jej lektura nikogo nie interesuje” są o tyle zabawne, że im jest ich więcej, tym silniejsze powstaje wrażenie, że rzeczywistość wygląda inaczej - ocenia Kobosko.
- Gdyby „Gazeta” była rzeczywiście już tak nieważna, a jej naczelny tak mało znaczącą postacią polskiej debaty, nikt by się nad nimi nie pochylał i nie analizował niczym pod mikroskopem. Media prawicowe potrzebują „Gazety” jak kania dżdżu, bez istnienia odwiecznego wroga wiele z nich utraciłoby rację bytu i zainteresowanie odbiorców - zauważa. - Co jakiś czas warto więc znowu „zdemaskować” Michnika i podkręcić emocje. Stąd uznaję za logiczną decyzję kolegów z „Do Rzeczy”, by w okresie słabszej sprzedaży podgrzać temat, który zawsze znajdzie fanów - dodaje.
Mediaznawca Tomasz Gackowski przypomina, że Rafał Ziemkiewicz wypowiada się w podobnym tonie o „Gazecie Wyborczej” i Adamie Michniku w swojej książce „Michnikowszczyzna”.
- To Nihil novi sub sole, bo od czasu napisania „Michnikowszczyzny”, a wcześniej „Polactwa”, Ziemkiewicz stawia tę samą tezę. Jest to znany mi problem i wiem, jak druga strona to tłumaczy. Jacek Żakowski czy Piotr Stasiński, kiedy z nimi rozmawiałem, wielokrotnie mówili, że oni czują misję kształtowania Polaków, nie tłumaczenia im złożonych spraw. Polak to jest osoba, której trzeba nieść kaganek oświaty, nie tyle wytłumaczyć, żeby coś zrozumiał, tylko mówić jak jest - „musisz”, „powinieneś”. To jest efekt różnic aksjologicznych w podejściu, czy Polacy doszli już do samostanowienia. W przekonaniu „Wyborczej” nie, dlatego trzeba im wykładać kawę na ławę. Stąd wynika mentoryzm - analizuje Gackowski.
Gackowski uważa, że spadek sprzedaży gazety jest silniej związany z kurczącym się rynkiem prasowym niż prezentowanymi w niej poglądami. Zwraca również uwagę, że „Gazeta Wyborcza” ciągle buduje swój kapitał na chwale związanej z wyborami w 1989 roku. - Została powołana na chwilę, na czas wyborów, a jest do dzisiaj. Zakorzeniła się w głowie bardzo wielu inteligentów warszawskich czy bohemii trójmiejskiej jako ta gazeta, która reprezentuje perspektywę elit, objaśniającej rzeczywistość państwa polskiego i celów jakie powinno sobie wyznaczać - zauważa Tomasz Gackowski. - Dlaczego „GW” spada najwięcej? Być może wynika to z tego, że bardzo silnie zaangażowała się ideologicznie po jednej ze stron, nie wiadomo dokładnie, po której, ale na pewno nie PiS-owskiej Zamknęła sobie przez to drogę do aktywizowania społeczeństwa skumulowanego po tej drugiej stronie - tłumaczy medioznawca.
Michał Kobosko ocenia natomiast, że dawna potęga „Gazety Wyborczej” odeszła już w przeszłość, bo dziennik po prostu się zestarzał. - Nie widać w nim armii młodych ludzi, którzy mogliby i potrafili z sukcesem zastąpić ojców i matki założycielki. Na rynku pojawiły się dziesiątki nowych mediów, internet wymusił inne tempo, kolejni idole młodzieży rodzą się i umierają codziennie. Ośrodków kreowania myśli i bezmyślności jest dziś bardzo wiele. Nie ma fizycznej możliwości, by jakiekolwiek medium mogło narzucić „wszystkim” jakiś sposób myślenia i widzenia świata - wymienia Kobosko. - Czy „Gazeta” ma jeszcze rację bytu? Oczywiście. Tak długo, jak będzie można zapewnić jej zaplecze finansowe - pochodzące zapewne z innych działalności Agory - powinna się ukazywać, w miarę możliwości codziennie. Ma grono wiernych czytelników, którzy nie widzą dla siebie innej atrakcyjnej oferty na rynku. Będą sięgali po „Gazetę” - tym chętniej jeśli po jesiennych wyborach stanie się jedynym opozycyjnym dziennikiem w Polsce - podkreśla.
Dołącz do dyskusji: „Gazeta Wyborcza” się zestarzała, ale jej poglądy dalej się liczą, także dla krytykującej ją prawicy (opinie)