Jarosław Kaczyński zawiadomił prokuraturę o tekstach „Gazety Wyborczej”. Chce śledztwa z art. 212 Kodeksu karnego
Jarosław Kaczyński skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tekstach „Gazety Wyborczej” i Gazeta.pl (Agora), w których ujawniono jego rozmowy z Geraldem Birgfellnerem. Prezes PiS chce, żeby z oskarżenia publicznego ścigano autorów publikacji z art. 212 Kodeksu karnego dotyczące zniesławienia. Zawiadomienie dotyczy również niektórych komentarzy polityków PO w tej sprawie.
Zawiadomienie zostało złożone w zeszłym tygodniu, a we wtorek poinformowała o tym Polska Agencja Prasowa. Zawiadomienie dotyczy publikacji „Gazety Wyborczej” i Wyborcza.pl z 29 i 30 stycznia br. dotyczących tzw. taśm Kaczyńskiego.
Jarosław Kaczyński uważa, że w tych tekstach został zniesławiony, a tym samym naruszono art. 212 Kodeksu karnego. Na czym konkretnie polegało zniesławienie? - Rozpowszechniono twierdzenia, tj. wypowiedzi innych osób, że Jarosław Kaczyński popełnił, względnie mógł popełnić przestępstwa: płatnej protekcji, przekroczenia uprawnień posła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa - wyliczono w zawiadomieniu.
Dodano, że nagrania rozmów Kaczyńskiego nagranych w siedzibie PiS zamieszczono bez jego wiedzy i zgody. Według prezesa PiS naruszono tym samym przepisy Prawa prasowego.
W zawiadomieniu jako przykład zniesławienia Jarosława Kaczyńskiego podano też wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej na konferencji prasowej 29 stycznia o tym, że szef PiS „popełnił, względnie mógł popełnić przestępstwa: płatnej protekcji, przekroczenia uprawnień posła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa i firmanctwa”. Zarzuty dotyczą również wpisu internetowego PO, w którym stwierdzono, że „mógł popełnić przestępstwo płatnej protekcji oraz ukrywa majątek”.
- Działając jako pokrzywdzony, zawiadamiam o podejrzeniu popełnienia przestępstw zniesławienia. Wnoszę o objęcie ścigania z oskarżenia publicznego ze względu na występujący w sprawie interes publiczny - stwierdził Kaczyński w zawiadomieniu.
Prezes PiS skierował zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zniesławienia przez „GW” i PO.
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) 19 lutego 2019
„Te nieprawdziwe insynuacje godzą w dobre imię prezesa Jarosława Kaczyńskiego”.#tvpinfo #wieszwięcej @SasinJacek pic.twitter.com/z5YSrXB2Ad
Kaczyński skierował wezwania przedsądowe, Gazeta.pl przeprosiła go za błąd
29 stycznia „Gazeta Wyborcza” zamieściła pierwszą nagraną rozmowę Jarosława Kaczyńskiego ze spowinowaconym z nim Austriakiem Geraldem Birgfellnerem, przedsiębiorcą z branży deweloperskiej. Spotykali się oni kilkanaście razy od maja 2017 roku do sierpnia ub.r., omawiali plan wybudowania dwóch 190-metrowych wieżowców na działce należącej do spółki Srebrna (w jej władzach są ludzie związani z PiS, a udziałowcem jest Instytut Lecha Kaczyńskiego, w którego radzie jest Jarosław Kaczyński).
Na początku lutego prezes PiS skierował do Agory wezwanie przedsądowe. Domagał się w nim publikacji przeprosin za naruszenie jego dobrego imienia w „Gazecie Wyborczej” oraz portalach Wyborcza.pl i Gazeta.pl, a także wpłat na cele charytatywne. Wyznaczył tygodniowy termin realizacji tych żądań.
Na Gazeta.pl zamieszczono przeprosiny, ale o innej treści niż wskazana w wezwaniu. Przeproszono prezesa PiS za to, że w jednym z tekstów omyłkowo napisano, że jest podejrzany o przestępstwo, podczas gdy w artykule informowano o złożonym przez polityków PO podejrzeniu o popełnieniu przez niego przestępstwa.
Z kolei wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski zapowiedział, że „GW” nie zamierza przepraszać za swoje publikacje. - Nie wycofujemy się z żadnych twierdzeń zawartych w publikacjach z serii „taśmy Kaczyńskiego”. Nasze artykuły oparte są na faktach i dokumentach. Oświadczamy, że „Gazeta Wyborcza” nie ulegnie szantażom, szykuje kolejne publikacje i nie przestanie patrzeć władzy na ręce - zadeklarował Kurski.
Kurski odpowiada: pogróżki Kaczyńskiego nie robią na nas wrażenia
Do zawiadomienia skierowanego przez Jarosława Kaczyńskiego we wtorek wieczorem odniósł się Jarosław Kurski. Zwrócił uwagę, że prezes PiS chce, żeby w prywatnej sprawie z oskarżenia publicznego działała prokuratura nadzorowana przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.
- Zamiast odpowiedzieć na nasze pytania, Kaczyński straszy nas art. 212 kodeksu karnego, procesem i więzieniem. To próba odebrania gwarantowanej konstytucją wolności słowa. Próba stłumienia krytyki prasowej, a także pozbawienia społeczeństwa prawa do rzetelnej informacji - ocenił wicenaczelny „Gazety Wyborczej”.
- Informujemy posła Kaczyńskiego, że jego pogróżki nie robią na nas wrażenia i nie odniosą żadnego skutku. Nie wycofujemy się z żadnych twierdzeń zawartych w naszych publikacjach - zadeklarował Kurski.
Podkreślił, że artykuły „GW” o tzw. taśmach Kaczyńskiego są „rzetelne, oparte na faktach i dokumentach”, a redakcja „nie ulegnie szantażom, szykuje kolejne publikacje i nie przestanie patrzeć władzy na ręce”.
Oświadczenie @gazeta_wyborcza: Zamiast odpowiedzieć na nasze pytania, Kaczyński w prywatnej sprawie donosi na nas do prokuratury, straszy art. 212 kk, i więzieniem. To próba odebrania konstytucyjnego prawa do wolności słowa. #TaśmyKaczyńskiego. #Wolnemediahttps://t.co/8BakxyhqYX
— Jarosław Kurski (@JaroslawKurski) 19 lutego 2019
Według danych ZKDP w ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Wyborczej” wynosiła 94 527 egz., o 14,8 proc. mniej niż rok wcześniej.
Natomiast portal Wyborcza.pl w listopadzie ub.r. zanotował 7 mln realnych użytkowników i 63,29 mln odsłon, wobec 5,99 mln użytkowników i 56,36 mln odsłon w listopadzie 2107 roku (według badania Gemius/PBI).
Dziennikarze przypominają zapowiedzi po skazaniu Wojciecha Biedronia
W zeszłym tygodniu Sąd Okręgowy w Łodzi skazał dziennikarza „Sieci” i wPolityce.pl Wojciecha Biedronia na 3 tys. zł grzywny za zniesławienie sędziego Wojciecha Łączewskiego. Powodem było to, że Biedroń błędnie napisał, że wobec Łączewskiego wszczęto postępowanie dyscyplinarne, podczas gdy podjęto postępowanie wyjaśniające.
We wtorek wieczorem Beata Biel z TVN24.pl przypomniała na Twitterze, że komentując ten wyrok, Zbigniew Ziobro stwierdził, że art. 212 Kodeksu karnego nie powinien być używany jako narzędzie w walce z wolnością słowa. Ziobro zapowiedział też, że kierowany przez niego resort jest gotów podjąć konsultacje ze środowiskiem dziennikarskim co do zmiany tego przepisu.
Skazanie Biedronia skrytykowało również Centrum Monitoringu Wolności Prasy działające przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. - Sprawa ta także po raz kolejny przypomina o szkodliwości pozostawiania w polskim systemie prawnym art. 212 k.k. oraz o szkodliwości stosowania represji karnych w sprawach dotyczących wolności słowa i wyrażania opinii - dodała.
Teraz okazało się, że jednocześnie Jarosław Kaczyński skierował do prokuratury podejrzenie o popełnieniu przestępstwa z art. 212. - Nie dalej jak 5 (pięć!) dni temu Zbigniew Ziobro mówił, że rozmawiał z Kaczyńskim o tym, by ten archaiczny przepis z Kodeksu Karnego może wykreślić - przypomniał Adam Ozga z TOK FM.
- Niebywałe. Ale to jeszcze jeden dowód na to, że prezes nie jest szczególnym sympatykiem wolności słowa. Gdzieś ideały Solidarności zgubił w czasie tej długiej i krętej politycznej drogi... - skomentował Janusz Schwertner z Onetu.
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zwrócił natomiast uwagę, że według ustaleń wPolityce.pl Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro na spotkaniu w zeszłym tygodniu dyskutowali m.in. o zmianach w art. 212 Kodeksu karnego. - Czy po takich zapowiedziach przepis ten wypada stosować? - spytał Bodnar.
Według @wPolityce_pl w czasie spotkania dyskutowano o zmianach dot. „archaicznego” art. 212 kk, a także o kasacji w sprawie @WBiedron - czy po takich zapowiedziach przepis ten wypada stosować?
— Adam Bodnar (@Adbodnar) 19 lutego 2019
Wezwania także do PO i Petru
Na początku lutego Jarosław Kaczyński wezwania przedsądowe skierował także do Platformy Obywatelskiej i Ryszarda Petru, lidera partii Teraz!. Od PO domaga się przeprosin m.in za zamieszczanie w internecie materiałów, w których politycy tej partii twierdzili, że mógł popełnić przestępstwo płatnej protekcji. Z kolei od Petru chce przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na rzecz hospicjum im. Jana Pawła II w Ostrowcu Świętokrzyskim za nazwanie go na Twitterze oszustem.
Ryszard Petru zapowiedział już, że nie zastosuje się do wezwania. - Wielokrotnie widziałem w biznesie sytuacje, w których zamawiający odmawiał zapłaty i zaczynał kombinować. To się nazywa oszustwo! Jeśli tak było w przypadku J. Kaczyńskiego, to będę podtrzymywał swoje słowa - stwierdził na Twitterze.
Natomiast w odpowiedzi wysłanej PiS-owi zaznaczył, że jego tweet to opinią będąca „wyrazem sprzeciwu wobec działań osób, które, zlecają wykonanie prac i po ich realizacji nie płacą”, oraz dodał, że „tysiące przedsiębiorców jest w ten sposób oszukiwanych”.
J. Kaczyński grozi mi sądem za ten wpis na TT.https://t.co/xdmWFv7jiS
— Ryszard Petru (@RyszardPetru) 1 lutego 2019
Wielokrotnie widziałem w biznesie sytuacje, w których zamawiający odmawiał zapłaty i zaczynał kombinować. To się nazywa oszustwo!
Jeśli tak było w przypadku J. Kaczyńskiego to będę podtrzymywał swoje słowa
PiS wytoczył kilka procesów „Gazecie Wyborczej”, Czuchnowski ma przeprosić za „mafijne państwo”
W ostatnich kilku latach Prawo i Sprawiedliwość skierowała kilka procesów sądowych wobec Agory i dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Pod koniec listopada ub.r. Wojciech Czuchnowski, współautor artykułów o nagranych rozmowach Jarosława Kaczyńskiego, dostał wezwanie przedsądowe od pełnomocnika Prawa i Sprawiedliwości dotyczący jego wpisu twitterowego mówiącego o „mafii z PiS”. Partia chce od dziennikarza przeprosin i zapłaty 15 tys. zł na cel społeczny.
Latem ub.r. PiS pozwał „Gazetę Wyborczą” oraz Wojciecha Czuchnowskiego i Iwoną Szpalę. Partia zarzuciła im naruszenie dóbr osobistych w kilku artykułach m.in. o relacjach Jakuba R., aresztowanego w śledztwie dotyczącym afery reprywatyzacyjnej, z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem. Partia domaga się przeprosin i 30 tys. zł na cele charytatywne.
Z kolei marcu ub.r. Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał prawomocny wyrok w innym procesie wytoczonym Wojciechowi Czuchnowskiemu i wydawcy „Gazety Wyborczej” przez PiS. Partia domagała się przeprosin za stwierdzenie „tak działa państwo mafijne”, którym Czuchnowski w tekście z listopada 2015 roku skomentował ułaskawienie Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA, i Macieja Wąsika przez prezydenta Andrzeja Dudę zanim jeszcze w ich sprawie zapadł prawomocny wyrok.
W sierpniu 2016 roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew, uznając, że stwierdzenie o państwie mafijnym mieści się w ramach swobody wypowiedzi i uprawnionej krytyki. Natomiast Sąd Apelacyjny zmienił ten wyrok, nakazując Czuchnowskiemu i Agorze zamieszczenie przeprosin wobec PiS w „Gazecie Wyborczej” i na portalu Wyborcza.pl.
- Szanuję wyroki sądów, również te, które uważam za niesprawiedliwe. Taki właśnie jest dzisiejszy wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Nigdy z własnej woli go nie wykonam. Codziennie będę też tu powtarzał: PiS stworzył MAFIJNE PAŃSTWO kolesiów łamiących prawo i okradających Polskę - skomentował to Wojciech Czuchnowski. Dodał, że czuje się w jakimś sensie zdradzony przez sąd.
Dołącz do dyskusji: Jarosław Kaczyński zawiadomił prokuraturę o tekstach „Gazety Wyborczej”. Chce śledztwa z art. 212 Kodeksu karnego