Dodatkowe miliardy dla TVP. „Trzeba rozmawiać o zmianach systemowych”
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zdecydowała, że z rekompensaty abonamentowej Telewizji Polskiej przypadnie 2,35 mld zł, Polskiemu Radiu - 187 mln zł, a jego rozgłośniom regionalnym - 165 mln zł. Zdaniem opozycyjnego członka KRRiT prof. Tadeusza Kowalskiego, kwestia finansowania mediów publicznych powinna być zostać systemowo uregulowana.
Na początku lutego prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę budżetową na 2023 rok. Zapisano w niej m.in. 2,7 mld zł rekompensaty abonamentowej dla TVP i Polskiego Radia. To 700 mln zł więcej niż w 2022 roku. Poprawkę do ustawy budżetowej w tej sprawie zgłoszono w listopadzie. O podziale pieniędzy KRRiT zadecydowała podczas posiedzenia w Białowieży.
W poprzednich latach rządzący przeznaczali mniejsze środki na media publiczne. Rok temu regulator miał do rozdysponowania 1,995 mld zł. Wówczas TVP przyznano 1,75 mld zł, Polskiemu Radiu 130 mln zł, a rozgłośniom regionalnym 115 mln zł. W 2021 roku było to odpowiednio: 1,71 mld zł, 125,91 mln zł i 112,66 mln zł.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
TVP deklarowała 2,9 mld zł deficytu
Rekompensaty za utracone wpływy abonamentowe wypłacane są za osoby, które są zwolnione z płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego. - Deficyt Polskiego Radia i rozgłośni regionalnych zostały pokryte w całości. W przypadku TVP rekompensata jest nominalnie o nieco ponad 200 mln zł niższa niż wynosi deficyt. Łączny deklarowany przez nadawców deficyt kształtował się na poziomie 2,9 mld zł. Stwierdzono, że Telewizja Polska powinna sobie jakoś poradzić z tym niedoborem, bo jest dużą korporacją i ma dużo większe pole manewru niż zwłaszcza rozgłośnie regionalne, które funkcjonują na zupełnie odmiennych rynkach - informuje Wirtualnemedia.pl prof. Kowalski.
Członek KRRiT zwraca uwagę na to, że regulator nie miał nawet czasu, żeby głębiej zastanowić się nad podziałem środków i podjąć o tym rozmowy z nadawcami. - Zgodnie z ustawą budżetową, KRRiT ma tylko 14 dni na podjęcie decyzji o podziale rekompensaty. Nie możemy więc zwlekać, nie ma czasu na to, żeby przeprowadzić rozmowy z poszczególnymi nadawcami i negocjować z nimi. Poza tym to wielkości nominalne. Realnie do nadawców wpływa trochę mniej pieniędzy, dlatego, że istnieje tak zwane dyskonto bonów skarbowych. Ono kształtuje się na różnym poziomie. Przeważnie od 9 do 14 proc., ale czasami jest większe. To kwestia indywidualnej zdolności sprzedania tych bonów instytucjom finansowym. Dyskonto polega na tym, że trzeba temu, który kupuje bony trochę obniżyć ich cenę od wartości nominalnej - wyjaśnia medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.
Obecnie co roku przed uchwaleniem budżetu, odbywają się polityczne targi o wysokość wsparcia dla mediów publicznych. Zdaniem członka KRRiT, ich finansowanie powinno być jednoznacznie uregulowane. - Wstrzymałem się od głosu, co miało zwrócić uwagę na to, że ten mechanizm finansowania mediów publicznych jest wysoce nieefektywny, nie zachęca do gospodarności. Więcej dostają ci, którzy wykażą większy deficyt. To nieracjonalne wydatkowanie środków publicznych o charakterze doraźnym. To nie jest rozwiązanie systemowe. Co roku powtarzają się dyskusje wokół wysokości rekompensaty. Tymczasem w większości krajów europejskich przyjęte są systemowe rozwiązania, a nie dyskusje przy okazji ustaw budżetowych. Zachęciłem KRRiT, żebyśmy wspólnie podjęli inicjatywę wypracowania konkretnych rozwiązań. Od wprowadzenia rekompensat minęło parę lat i należałoby wrócić do rozmów o zmianach systemowych – przekonuje prof. Kowalski. Członkowie KRRiT mogliby na przykład wpłynąć na rządzących, aby uchwalili takie przepisy.
Waloryzacja czy budżet wyborczy?
Politycy Prawa i Sprawiedliwości tłumaczyli podwyżkę rekompensaty m.in. waloryzacją. - To nie jest waloryzacja. Wystarczy sobie zestawić obecną i poprzednią rekompensatę. Widać, że jest ona znacznie powyżej progu inflacji. W tym roku są wybory i to jest budżet polityczny. Z ekonomicznego punktu widzenia nie widzę tutaj szczególnej troski o oszczędność i racjonalność. W mojej opinii to finansowanie instytucji, a nie misji. W roku wyborczym tak wysoka rekompensata to zwykły pretekst do zwiększenia pieniędzy przeznaczonych na działalność informacyjną, której brakuje rzetelności, obiektywizmu i pluralizmu, co przecież powinno być podstawowym zadaniem mediów publicznych - przekonuje członek KRRiT.
Także były przewodniczący Juliusz Braun nie łączy większych funduszy dla mediów publicznych z inflacją. - Telewizja jako narzędzie propagandy jest dla PiS warta każdych pieniędzy, więc środki przyznane dla TVP należy traktować właściwie jako dofinansowanie kampanii wyborczej Zjednoczonej Prawicy. Waloryzacja emerytur związana z inflacją wynosi niespełna 15 proc. W przypadku rządowej telewizji waloryzację wyliczono na 30 proc. To pokazuje jasno co jest dla rządu ważne - ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Juliusz Braun.
##NEWS https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/krrit-skargi-sylwester-marzen-tvp2-black-eyed-peas-lgbt-teczowe-opaski-tvp-info-spot-donald-tusk ##
Krzysztof Luft, który zasiadał w KRRiT w latach 2010-2016 uważa, że przed maratonem wyborczym, władza chce wzmocnić Telewizję Polską, która może być kluczowa dla wyniku.
- „Utracone wpływy" z powodu zwolnień z płacenia abonamentu w 2023, nie wzrosły w stosunku do lat poprzednich o 700 mln. Tak więc podniesienie kwoty tzw „rekompensaty” w 2023 z 2 mld na 2,7 mld wynika z innych względów - z potrzeb kampanii wyborczej, którą media zwane dla niepoznaki publicznymi będą prowadzić na rzecz PiS. Podział tej podniesionej o kolejne 700 mln rekompensaty, w jeszcze większym niż dotąd stopniu „pompuje” TVP w stosunku do rozgłośni radiowych. Łącznie z abonamentem, udział TVP w środkach publicznych trafiających do mediów publicznych przekroczy już 80 proc. Bo to na TVP spocznie największy ciężar prowadzenia kampanii wyborczej na rzecz władzy - mówi Wirtualnemedia.pl Luft.
Dołącz do dyskusji: Dodatkowe miliardy dla TVP. „Trzeba rozmawiać o zmianach systemowych”