Ludzie a nie technologia główną inspiracją kreatywności (relacja z Cannes Lions)

W tegorocznym Cannes Lions Festival to, co rzuca się w oczy najpierw, to znacznie wzmocniona ochrona, kilkustopniowe przeszukiwanie toreb, skanowanie osób, znacznie utrudnione wejście do festiwalowych stoisk dla osób postronnych.

Pierwszy główny przekaz z wykładów na temat kreatywności, to konieczność prawdziwego poznania potrzeb konsumentów ZANIM zabierzemy się za kreowanie przeznaczonych dla nich rozwiań. Technologia nie może być główną inspiracją kreatywności, muszą być nią ludzie. Ta wiadomość rezonuje od dłuższego czasu na różnych festiwalach i konferencjach, również w Polsce i wygląda na zaklinanie rzeczywistości, ponieważ niestety realia rozwiązań technologicznych - co padło także na wielu wykładach w Cannes - raczej przeszkadzają, niż inspirują i pomagają. Branża widzi już do czego prowadzi taka rzeczywistość - do dalszej ucieczki konsumentów przed reklamą.

Kolejny temat festiwalu to rosnący w geometrycznym tempie rynek internetu rzeczy. Prognozowano, że w 2020 będzie 25 trylionów rzeczy podłączonych do internetu, czyli średnio każdy człowiek i dziecko na świecie będzie miał 30 rzeczy podłączonych do sieci. IOT (internet of things) to głownie komunikacja, a jako że łączy z siecią pojedynczego człowieka, to zaczyna się już mówić o internet of me i pojawia się nowe zjawisko "me branding", czyli możliwość dostarczania indywidualnego doświadczenia z marką, dla każdego człowieka w innej postaci i czasie.

Wykłady poruszały też tematy sztucznej inteligencji, która połączy się w przyszłości w sieć  i według prognoz, nie będzie robić takich błędów jak ludzie, zatem może stanowić dla nich zagrożenie. Jednak popełnianie błędów jest nieodłączną częścią procesu kreatywnego i postępu, zatem pytanie postawione na wykładach brzmiało: W jaką stronę powinniśmy sztuczną inteligencję rozwijać, żeby nie była zagrożeniem, tylko uzupełnieniem ludzkości.