Falstart "rosyjskiego Instagrama". "To prowokacja wobec społeczności międzynarodowej"
W poniedziałek miała zadebiutować nowa rosyjska aplikacja Rossgram. Na razie nie da się z niej korzystać. Można za to zobaczyć, jak platforma będzie wyglądać. - Identyfikacja wizualna niemal w 100 proc. przywołuje na myśl Instagram. Na Zachodzie nie byłoby możliwe, żeby w tak ordynarny i bezczelny sposób wykorzystać czyjś pomysł - mówi nam dr Miłosz Babecki, medioznawca, który zarejestrował się na stronie Rossgrama i czeka na odpowiedź, czy będzie mógł korzystać z aplikacji. A to wcale nie jest pewne.
18 marca padła zapowiedź: Rosjanie uruchomią nowy serwis społecznościowy. Ma nazywać się Rossgram i zastąpić zablokowanego kilka dni wcześniej Instagrama. Premierę zapowiedziano na 28 marca.
Tempo przygotowania nowej aplikacji może więc zaskakiwać, choć wielu ekspertów uważa, że Rosja już od wielu miesięcy szykowała się na taki krok. Teraz jednak prace trzeba było przyspieszyć, bo 14 marca Instagram został oficjalnie zablokowany w Rosji. To była reakcja na poluzowanie przez koncern Meta, do którego należy Facebook, Messenger, WhatsApp i Instagram, zasad co do nienawistnych treści dotyczących Rosji i jej liderów politycznych. Takie przynajmniej wyjaśnienie podał Roskomnadzor, czyli tamtejszy urząd nadzorujący rynek mediów i usług cyfrowych. W komunikacie dodano, że Rosja ma swoje własne konkurencyjne platformy internetowe, w tym sieci społecznościowe VKontakte (tzw. "rosyjski Facebook") i Odnoklassniki (tzw. "rosyjska Nasza Klasa"). "Mamy nadzieję, że wasze przejście do tych portali internetowych będzie szybkie i że w przyszłości odkryjecie nowe możliwości do komunikacji i biznesu" - poinformował regulator.
Koncern Meta w związku z rozpoczęciem wojny przez Władimira Putina już wcześniej na swoich platformach zablokował w Ukrainie szereg profili, m.in. rosyjskich mediów państwowych. W końcu 21 marca firmę Marka Zuckerberga uznano w Rosji oficjalnie za organizację ekstremistyczną i w efekcie Facebook oraz Instagram zostały zakazane w tym kraju.
Internauta proponuje nazwę: Kremlgram
W Rosji informacje o tym, że ma wystartować nowa aplikacja, pojawiły się m.in. na platformie VKontakte i na Telegramie (założono tam kanał Rossgram). Jej premierę poprzedzono internetową sondą. Zapytano m.in., czy Rossgram ma wystartować pod taką właśnie nazwą, czy inną (wówczas proszono internautów, by podsyłali swoje propozycje), jaka ma mu towarzyszyć kolorystyka, jakimi symbolami powinien się posługiwać. Pojawiły się także odniesienia do Instagrama. Pytano wprost, czy nowy serwis społecznościowy ma przypominać amerykański oryginał.
- Z jednej strony prokuratura generalna Federacji Rosyjskiej oskarżyła Metę, właściciela Instagrama, o działalność ekstremistyczną, a z drugiej Rosjanie otwarcie mówili, że będą się na nim wzorować, tworząc własną sieć społecznościową - zwraca uwagę na ten paradoks dr Miłosz Babecki, medioznawca z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. To jedna z osób, która 28 marca weszła na stronę Rossgram.ru, by założyć konto w nowej aplikacji. Trzeba tam podać swoje imię, nazwisko, numer telefonu i zaznaczyć, czy jest się użytkownikiem, czy blogerem, który ma powyżej 100 tys. obserwujących. Już wcześniej zapowiadano, że początkowo dostęp do Rossgrama uzyskają jedynie influencerzy, którzy wcześniej byli aktywni na Instagramie, a także powiązane z nimi marki.
Które z nich mogą teraz pojawić się na Rossgramie? - Wyłącznie rosyjskie i ewentualnie białoruskie, chińskie oraz tureckie. Ale blogerki takie jak Kate Usmanova czy Katrin Klimova, która ostatnio płakała na Instagramie, że jej konto zostanie zamknięte, lokowały bardzo luksusowe produkty i marki od brylantowej biżuterii począwszy, na elektronice użytkowej kończąc. Więc teraz trzeba zmusić tych blogerów, by z dnia na dzień zaczęli lokować marki produktów i usług, które nie mają nic wspólnego z szeroko pojmowanym Zachodem. To "przekonywanie" będzie pewnie następnym krokiem Kremla.
Dr Babecki podkreśla, że podając swój polski numer telefonu z prefiksem +48, może nie dostać zgody na zarejestrowanie się w gronie użytkowników Rossgramu. - To jeden z elementów, które mogą pozwolić Rosjanom na uszczelnienie dostępu do tej aplikacji. Jej deweloperzy jak i sponsorzy, m.in. Gazprom Media, czyli spółka zależna od Gazpromu, bardzo mocno dbają, by na Rossgramie i w innych rosyjskich sieciach społecznościowych nie pojawiły się głosy krytyczne wobec Putina i jego posunięć. W sondzie internauta o rosyjskim imieniu i nazwisku zapytał, czy nie lepiej byłoby nazwać tę aplikację Kremlgram, sugerując, że będzie to jeden z instrumentów kontrolowania blogerów. Pojawiają się głosy, że aplikacja może być wykorzystywana do kontaktowania się z najaktywniejszymi rosyjskimi internautami tylko po to, żeby uczynić z nich propagatorów kremlowskiej propagandy - mówi medioznawca.
Kreml kontroluje radio, telewizję, prasę. Teraz internet?
Na razie nie wiadomo, kiedy Rossgram miałby zostać udostępniony szeroko użytkownikom w Rosji. Ale widać w sieci duże rozczarowanie byłych użytkowników Instagrama, którzy znów chcieli korzystać z podobnego serwisu, nie mieli setek tysięcy fanów, a teraz muszą czekać na odpowiedź, czy będą mogli założyć konto w nowej aplikacji. Na razie chętnym wysłano komunikat, że mogą się wkrótce spodziewać informacji o tym, kiedy będzie można pobrać Rossgram na smartfona. Na razie nie jest on dostępny w popularnych sklepach internetowych z aplikacjami, jak Google Play czy App Store. Nie wiadomo też, kiedy Rossgram miałby zostać szeroko udostępniony użytkownikom w Rosji.
Medioznawca mówi, że pomysł stworzenia "rosyjskiego Instagrama" to także gest symboliczny. - Ograniczyliście nam dostęp do waszej aplikacji, to pokażemy wam, że sami potrafimy stworzyć coś podobnego. Obecnie w różnych mediach społecznościowych organizowane są akcje poparcia dla Władimira Putina - mówi dr Babecki. 28 marca zamieścił on na Twitterze zrzut ekranu z wpisem rosyjskiego tiktokera, który na zdjęciu z prezydentem Rosji napisał: "Władimir Putin przechodzi teraz bardzo trudny okres, dlatego należy go wspierać. My, naród rosyjski, deklarujemy, że będziemy naszego przywódcę wspierali".
Rosgram rusza nie dla influencerów rosyjskich. On rusza głównie dlatego, że media mogą konsolidować ludzi i mobilizować ich do działania. Kreml nawołuje Rosjan do wspierania Putina, już używając do tego TikToka i VKontakte, czego skandaliczny dowód poniżej! #SlavaUkraine🇺🇦 pic.twitter.com/1k6ELGnmVe
— Miłosz Babecki, PhD (@MeewoshE) March 28, 2022
- To wpisuje się w działania propagandy putinowskiej. Kreml już kontroluje oficjalne media: telewizję, radio i prasę. Brakuje mu już niewiele, by domknąć pierścień informacyjny w kraju. Głównie chodzi o znalezienie kanału komunikowania z młodymi Rosjanami, czyli tymi do 35. roku życia, którzy są bardzo aktywni w internecie, a szczególnie w mediach społecznościowych - uważa dr Babecki. - W tym szczelnym pierścieniu według Kremla powinny się znaleźć przekrojowo różne grupy demograficzne rosyjskich użytkowników mediów. Jeśli uda się stworzyć kanały dotarcia do tych osób, dużo łatwiej będzie władzy kształtować w internecie ich postawy, tak jak to się dzieje teraz poprzez telewizję, radio i prasę.
Medioznawca mówi też o kryterium podwójnego celu. - W warstwie symbolicznej komunikujemy oficjalnie, że potrafimy stworzyć własną sieć społecznościową. Bardziej ukryty cel to kształtowanie postaw, czyli to, co w latach 40. XX wieku i wcześniej nazywano "inżynierią umysłu". Niezależnie więc, czy propaganda była sowiecka, czy - jak teraz - jest rosyjska, sięga się cały czas po te same techniki. Zmieniają się jedynie narzędzia, czyli media - wyjaśnia dr Babecki. - Celem każdego twórcy cyfrowego, czyli blogera, podcastera czy wideocastera, jest zdobywanie jak największej liczby odbiorców. I ta zasada obowiązuje nie tylko w Australii, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i innych rejonach świata, ale także w Federacji Rosyjskiej, więc absolutnie bezsensowne byłoby tworzenie aplikacji, która pozwalałaby rosnąć blogerom tylko do pewnego poziomu, np ograniczonego terytorium Rosji, gdzie żyje ponad 140 mln ludzi. Wiadomo jednak, że pewna część społeczeństwa nie jest tu brana pod uwagę, bo starsi ludzie w Rosji nie korzystają z internetu.
Rosjanie bezczelnie wykorzystują czyjś pomysł
W założeniach Rossgram ma praktycznie zaoferować "kalkę" Instagrama, z podobnym interfejsem i zestawem treści oraz sposobem komunikacji. Dodatkowo na planowanej platformie mają się pojawić takie rozwiązania, jak nowe sposoby monetyzacji materiałów pochodzących od twórców, czy też model finansowania społecznościowego. Na razie jedynie o tym wspomniano, nie podając szczegółów.
Nasz rozmówca potwierdza, że oceniając wygląd nowej aplikacji, trudno nie mieć skojarzeń z pierwowzorem. - Identyfikacja wizualna niemal w 100 proc. przywołuje na myśl Instagram. Kolorystyka jest identyczna, za to nieco inaczej przedstawia się logotyp, ale to też nie jest dziełem przypadku. W sondzie przeprowadzonej na oficjalnej grupie Rossgram w serwisie Vkontakte zdecydowana większość Rosjan wskazała, że bardzo im się podoba to, że identyfikacja wizualna Rossgramu tak bardzo przypomina Instagram. Ale nie dlatego, że oni tak lubią tę aplikację, tylko że w ten sposób mogą świadomie zagrać na nosie Zachodowi - mówi dr Babecki. - I tu znów Rosjanie wykorzystują procesy, które znamy przynajmniej od lat 50. XX w. Chodzi o mechanizm zakłócania kultury, który jest związany z przekształcaniem logotypów, identyfikacji wizualnej marek produktów i usług, by nie wysilać się, tylko korzystać z dobrze znanych rozwiązań, znów w celach symbolicznych, tym razem z podtekstem prowokowania Zachodu. Mieliśmy już tego dowody. Niedawno pokazano, jak logotyp McDonald's odwrócono w Rosji o 90 stopni, by z tym "nieco innym" symbolem uruchomić sieć restauracji pod nazwą "Wujaszek Wania". To kolejne celowe zagranie ekipy Putina, które ma pokazać, że Kreml nie liczy się z niczym, co zachodnie. Tak właśnie zachowuje się Władimir Putin, który gardzi Zachodem, jednocześnie czerpiąc z niego profity, bo tam kupuje jachty, wille czy ukrywa konta.
I przypomina, jak kilka lat temu doszło do sporu o zaokrąglone rogi urządzeń mobilnych pomiędzy Samsungiem a Apple'm. - Ten pierwszy producent tłumaczył wtedy przed amerykańskim sądem, że przecież nie można opatentować tego, co jest wspólne dla wszystkich, bo pewne rozwiązania istnieją i nie można ich sobie przywłaszczać - mówi medioznawca. - Jednak odwołując się do tego procesu, można wysnuć kolejny wniosek: na Zachodzie nie byłoby możliwe, żeby w tak ordynarny i bezczelny sposób wykorzystać czyjś pomysł, np. na identyfikację wizualną, bo od razu firma, której barwy i przerobiony logotyp by wykorzystano, złożyłaby pozew do odpowiedniego sądu. Tutaj Rosjanie bezceremonialnie sięgają po te znaki i symbole, dokładnie zdając sobie sprawę z tego, co komunikują, dokonując symbolicznego przywłaszczenia.
"Upada mit silnych rosyjskich wojsk cybernetycznych"
Dr Miłosz Babecki na razie ma status oczekującego w kolejce na maila z informacją, czy będzie użytkownikiem nowej rosyjskiej aplikacji. - Podejrzewam, że szefowie Rossgrama weryfikują obecnie osoby, które będą w tej aplikacji zaufanymi partnerami, by nie pozwolić sobie na takie gesty jak ten Mariny Owsiannikowej (To dziennikarka rosyjskiej państwowej telewizji Kanał 1, która w trakcie nadawanego na żywo programu informacyjnego "Wremia" pojawiła się w kadrze, trzymając przed sobą dużą płachtę papieru. Na kartce miała zapisane wielkimi literami: "No war. Przerwijcie wojnę. Nie wierzcie propagandzie. Tu was okłamują. Russians against war" - przyp. red.). Rosjanie muszą komunikować, że są monolitem. Więc jeśli piszą, że szukają zaufanych partnerów, to muszą ich zweryfikować - komentuje nasz rozmówca.
Czy ma zatem nadzieję, że jako człowiek z Polski, o której ostatnio dość ostro wypowiada się Władimir Putin i jego otoczenie, zostanie przyjęty do społeczności Rossgramu? - Upadł mit silnej rosyjskiej armii, upada mit silnych rosyjskich wojsk cybernetycznych. Nadal funkcjonuję pod swoim imieniem i nazwiskiem na platformie Vkontakte, każdorazowo loguję się tam, podając swój polski numer telefonu, i jak dotąd nikt mnie stamtąd nie wyrzucił. To, co Federacja Rosyjska robi w przestrzeni mediów społecznościowych, jest pod wieloma względami szeregiem działań, które wyczerpują znamiona prowokacji. Każde z nich potrzebuje widzów. To prowokacja wobec społeczności międzynarodowej, więc o ile nie sądzę, żeby ktoś taki jak ja, spoza Federacji Rosyjskiej, otrzymał status zaufanego partnera, o tyle z pewnością będą potrzebni widzowie mający się przekonać, jak dobrą aplikację "stworzyli" Rosjanie.
Dołącz do dyskusji: Falstart "rosyjskiego Instagrama". "To prowokacja wobec społeczności międzynarodowej"