SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Szef TVP Sport: to nie jest moja docelowa praca. Dostaję dużo różnych ofert, ostatnio odrzuciłem taką za cztery razy więcej pieniędzy

- Myślę, że jeżeli za pięć lat byłbym szefem TVP Sport, to znaczy, że coś poszło nie tak. Absolutnie to nie jest moja docelowa praca, to jakiś etap - stwierdził Marek Szkolnikowski. Wyśmiał też sugestie, że stacja często pokazuje mecze Lechii Gdańsk w PKO Ekstraklasie, bo temu klubowi kibicuje Jacek Kurski.

Marek Szkolnikowski, dyrektor TVP SportMarek Szkolnikowski, dyrektor TVP Sport

W piątek w wywiadzie w internetowej stacji Weszło FM Marek Szkolnikowski przypomniał, że odszedł już z Telewizji Polskiej w 2012 roku po czterech latach pracy jako reporter sportowy. Przeszedł wtedy do innej branży.

Do TVP wrócił w lutym 2016 roku na stanowisko zastępcy dyrektora TVP Sport, a w czerwcu 2017 roku został szefem stacji, po rezygnacji Włodzimierza Szaranowicza (wiosną br. Szaranowicz w związku z problemami zdrowotnymi przeszedł na emeryturę).

Szkolnikowski: decyzja po igrzyskach w 2020 roku

Na antenie Weszło.fm Szkolnikowski ocenił, że nie warto dokładnie planować swojej przyszłości zawodowej i że nie wie, co będzie robił za pięć lat.

- Myślę, że jeżeli za pięć lat byłbym szefem TVP Sport, to znaczy, że coś poszło nie tak. Absolutnie to nie jest moja docelowa praca, to jakiś etap - stwierdził. - Dostaję dużo różnych ofert pracy, ostatnio nawet odrzuciłem taką za cztery razy więcej pieniędzy, jakie mam teraz. Ale chcę coś spokojnie, konsekwentnie zbudować. Umówiłem się na coś ze swoim prezesem, chcę tę misję doprowadzić do końca. Jakieś decyzje co dalej chciałbym podjąć po igrzyskach olimpijskich w 2020 roku - dodał szef TVP Sport.

- Podchodzę do pracy projektowo. Jeżeli po Tokio 2020 nadal będę mieć taką iskrę i chęć rozwoju jak dzisiaj, to powiem sobie: OK, Katar, mistrzostwa świata (piłkarski mudianl odbędzie się jesienią 2022 roku - przyp.) i kolejne lata ciągniemy ten wózek, bo czemu nie. Ale to na spokojnie podejmę decyzję - zaznaczył.

Szkolnikowski podkreślił, że praca jako szef TVP Sport daje mu bardzo dużą satysfakcję. - Odpowiadam za ofertę sportową, która dociera do 38 mln Polaków, a mecze na mundialach czy igrzyskach olimpijskich ogląda po kilkanaście mln widzów. To jest bardzo rajcujące i fajne - przyznał.

Wyliczył różne warianty swojej kariery zawodowej. - Może za jakiś czas skuszę się na oferty dużo wyższe finansowo, ale mniejsza będzie i rozpoznawalność, i frajda. Może skuszę się na ofertę konkurencji, bo na polskim rynku też coś się działo. A może przez kolejne dwa-trzy lata będę szefem TVP Sport, bo też sprawia mi to ogromną frajdę - stwierdził..

- Na pewno chciałbym kiedyś zostać prezesem klubu Ekstraklasy, bo mnie to bardzo kręci, i pokazać, że z tymi pieniędzmi, które są w polskiej piłce, można w bardzo prosty sposób zbudować klub, który regularnie będzie grać w Lidze Mistrzów. Mówię to z pełną odpowiedzialnością: dajcie mi trzy lata i wprowadzę polski klub do Ligi Mistrzów - zadeklarował, zaznaczając, że musi to być klub ze ścisłej krajowej czołówki - podkreślił Marek Szkolnikowski.

Zapytany, jak zareagowałby na ofertę pracy jako prezes Legii Warszawa, stwierdził, że na pewno rozważyłby taką propozycję. - Ale musiałoby to być po igrzyskach olimpijskich w Tokio, czyli sierpień 2020 - zaznaczył.

„W TVP Sport były ‘wyliniałe lwy’”

Szkolnikowski zwrócił uwagę, że w ostatnich kilku latach mocno wzbogacono ofertę transmisji sportowych w TVP. - Jak przychodziłem, to nie mieliśmy nawet meczów reprezentacji Polski w piłce nożnej. Robiliśmy polską ligę hokejową, od czasu do czasu mecze Pucharu Niemiec. Nie było nawet programu sportowego z prowadzącymi w studiu, „Sportowy Wieczór” był wtedy typowym programem „montażowym”. Naprawdę do było średniowiecze, jeśli chodzi o prawa sportowe i oprawę - ocenił.

Podobnie opisał nastawienie niektórych osób z zespole. - Są tacy ludzie, którzy - oczywiście nie chcę mówić o nazwiskach, bo mi po prostu nie wypada -  na początku nie do końca uwierzyli w moją wizję TVP Sport, ale po pewnym czasie się przekonali i w tej chwili należą nawet do liderów, ludzi na których będę mocno stawiać. Ale na pewno jest jeszcze kilka osób, które były przyzwyczajone do starych czasów - że nie trzeba było tak dużo pracować, gdzie zamiast dwustu czy trzystu transmisji w miesiącu mieliśmy 15 czy 20 - stwierdził.

- Jak przyszedłem, to było kilku takich dziennikarzy, których zawsze określałem jako „wyliniałych lwów”: bardzo dobrzy, z wielkim doświadczeniem, ale nie do końca przyzwyczajeni do realiów, które panują w nowoczesnym świecie. Kilku osobom musiałem podziękować, kilka osób przeszło na emeryturę. Jeszcze jest kilka osób, które może troszkę nie nadążają, może troszkę ich charaktery nie nadążają za moim - opisał Szkolnikowski.

- Miałem kilka trudnych rozmów. Zawsze dawałem szansę, z kilkoma osobami musiałem się niestety pożegnać, bo nie byli w stanie zaakceptować, bo nie były w stanie zaakceptować drogi, na którą postanowiłem wejść z TVP Sport. Ale taka jest kolej rzeczy: jedni przychodzą, drudzy odchodzą - zaznaczył.

Zaznaczył, że przy pozyskiwaniu nowych praw i obsłudze transmisji dużo pracy wykonali jego najbliżsi współpracownicy. - To dzięki nim tutaj jestem i ta redakcja funkcjonuje tak, jak funkcjonuje. Cały czas ich „pushuję”, stymuluję - powiedział.

Dlaczego TVP Sport transmituje tyle meczów Lechii Gdańsk?

Od początku nowego sezonu Telewizja Polska w kanałach otwartych (zawsze TVP Sport, a często także w TVP1) pokazuje po jednym meczu z każdej kolejki piłkarskiej PKO Ekstraklasy. Umowę na transmisje przez dwa sezony podpisano pod koniec ub.r., wszystkie mecze w swoich stacjach pokazuje nc+ (uruchomiła w tym celu Canal+ Sport 3 i Canal+ Sport 4, dostępne też u zewnętrznych operatorów, m.in. w Cyfrowym Polsacie).

Publiczny nadawca już wiosną br. w ramach sublicencji od nc+ pokazywał po jednym meczu z każdej rundy rozgrywkowej.

W zeszły wtorek TVP Sport podał plan transmisji z sześciu najbliższych kolejek. Okazało się, że pokaże aż cztery mecze Lechii Gdańsk, w tym trzy z rzędu (w sobotę można było obejrzeć mecz Lechii ze Śląskiem Wrocław). W planie są też transmisje z dwóch meczów Legii Warszawa i Lecha Poznań.

Niektórzy kibice w mediach społecznościowych sugerowali, że kanał pokazuje tak dużo meczów Lechii, bo temu klubowi kibicuje prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski. Marek Szkolnikowski na antenie Weszło FM wyśmiał takie teorie.

- Jeżeli ktoś twierdzi, że prezes Kurski ma czas, żeby młotkować mnie, żeby dawać cały czas Lechii, to jest to absurd totalny. Jest mu to nawet nie na rękę, bo potem ludzie takie głupoty opowiadają - skomentował. - Tak się składa. Jak w zeszłym sezonie były transmisje dwóch meczów Wisły Kraków z rzędu, to już dostawałem wiadomości na Twitterze, że ponieważ mój pradziadek zakładał Wisłę, to jestem krakusem. Później były dwa mecze Legii, to okazało się, że jestem legionistą - przypomniał.

Szkolnikowski zwrócił uwagę, że w ramach umowy TVP w całym sezonie może transmitować 13 meczów pierwszego wyboru, czyli najatrakcyjniejszych w danej kolejce, a także po 12 drugiego i trzeciego wyboru. - Do tego dochodzi multum dodatkowych ograniczeń. Tych meczów pierwszego wyboru musimy wykorzystać sześć w pierwszych 20 kolejkach, trzy w kolejkach 21-30 i trzy w kolejkach 31-37 - zaznaczył.

- A do tego jest jeszcze ramówka TVP: są inne wydarzenia sportowe, które w danym czasie mogą się rozgrywać. Musimy Ekstraklasę gdzieś wpasować. Dlatego podejmujemy czasem decyzję, że w danej kolejce mimo że wypadałoby wziąć mecz pierwszego wyboru, bierzemy mecz trzeciego wyboru - tłumaczył.

Przy ustalaniu planu każdej kolejki i transmisji z niej nadawcy i spółka Ekstraklasa muszą też uwzględniać dodatkowe czynniki. - I przykładowo Ekstraklasa mówi tak: w tej kolejce Legia musi grać w niedzielę, Zagłębie Lubin nie może grać w sobotę, bo jest bazar, Śląsk Wrocław też nie może grać w sobotę, bo jest maraton wrocławski - opisał szef TVP Sport.

Poinformował, że już przed sezonem nadawcy ustalili plan transmisji z pierwszych siedmiu rund PKO Ekstraklasy, w zeszłym poniedziałek - z kolejek 8-11, a w połowie września zdecydują o kolejnych dwóch kolejkach. - Może się zdarzyć, że będą trzy razy z rzędu mecze danego klubu - stwierdził Szkolnikowski.

 

Kanał TVP Sport od czerwca ub.r. jest nadawany na trzecim multipleksie naziemnej telewizji cyfrowej, a pod koniec grudnia ub.r. w wersji HD pojawił się na ósmym multipleksie.

Według danych Nielsen Audience Measurement w lipcu br. średnia widownia minutowa TVP Sport wynosiła 78 245 osób, a udział stacji w rynku oglądalności - 1,38 proc., wobec 2,12 proc. rok wcześniej, kiedy przez pierwszą połowę miesiąca stacja transmitowała piłkarskie mistrzostwa świata.

Dołącz do dyskusji: Szef TVP Sport: to nie jest moja docelowa praca. Dostaję dużo różnych ofert, ostatnio odrzuciłem taką za cztery razy więcej pieniędzy

21 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Hydro
Zaraz. 1,38 procent to nie jest 38 milionów tylko około 400-500 tysięcy?
odpowiedź
User
Ecik
Ekstraklasa: przaśna, trochę śmieszna, trochę straszna ale własna.
odpowiedź
User
Gość X
To może i ciekawostka. Lechia odpadła z eLE po meczach z Broendby Kopenhaga z Kamilem Wilczkiem. To ci dopiero.
Lechia mogła być nawet mistrzem. Lechia i tak w ostatnich latach to solidny klub. Kiedyś mogła grać w Pucharze Polski z Olimpią Grudziądz.
odpowiedź