„W internecie Tomasz Lis konkuruje nie z ‘Wiadomościami’ tylko z social media i rozrywką, brakuje dynamiki i emocji”
W internecie nie rywalizuje Pan z „Wiadomościami” TVP1, tylko z grami online, YouTube’em, Player.pl i milionami tekstów na blogach, forach itp. To jest Pana konkurencja. Albo poruszy Pan jakieś emocje, albo Pana wyłączą i o Panu zapomną - do Tomasza Lisa po pierwszy odcinku jego internetowego programu pisze Karol Wyszyński z agencji Los Videos.
W poniedziałek o godz. 19:30 na portalach Onet.pl i Newsweek.pl wyemitowano na żywo pierwszy odcinek cotygodniowego cyklu „Tomasz Lis.”. Na trwający 50 minut program złożyły się m.in. kilkunastominutowe rozmowy z Aleksandrem Kwaśniewskim i bp. Tadeuszem Pieronkiem oraz komentarze Lisa do wypowiedzi polityków (głównie z PiS-u) dotyczących realizacji obietnic wyborczych i sprawy współpracy Lecha Wałęsy z SB, a także do prawyborów prezydenckich w USA. Program jest realizowany bez udziału publiczności w studiu telewizyjnym Grupy Onet-RASP.
O opinię na temat programu poprosiliśmy m.in. Karola Wyszyńskiego, szefa agencji Los Videos zajmującej się produkcją treści wideo do internetu. Swoje uwagi Wyszyński napisał w formie listu do Tomasza Lisa.
Szanowny Panie Tomaszu,
Podczas studiów polecono mi książkę, której jest Pan współautorem - „ABC dziennikarstwa”. Zna się Pan na „robieniu w mediach”. Gratuluję zatem odwagi, że stanął Pan z otwartą przyłbicą przed internautami.
Jak pamiętam, jest to Pańska druga próba stworzenia talk show w internecie. W 2007 był Pan pionierem dzięki projektowi „Co z Polską?”. Wszedł Pan po raz drugi do tej samej rzeki, tym bardziej gratuluję odwagi.
I na tym moje gratulacje niestety się skończą. Pierwszy odcinek Pańskiego nowego projektu jest zły, jest bardzo zły. Dlaczego tak uważam? Dlatego, że nie wzbudził żadnych, żadnych emocji. Może poza współczuciem, dla prowadzącego, że stary, zmęczony człowiek czyta z promptera długie, nudne teksty. A jego goście, z całym szacunkiem dla nich, przynudzają jeszcze bardziej.
Nawet gdy zerkniemy do Pańskiego archiwum „Co z Polską?” widzimy żywego, naturalnego człowieka, który uśmiechem, spojrzeniem jest w stanie wpłynąć zarówno na rozmówców jak i na widza. Co się z Panem stało?
Internet to nie telewizja. Internauci nie oglądają filmów w internecie, tak jak telewizji. Nie biorą do ręki pilota, nie rozsiadają się wygodnie na kanapie i biernie chłoną to, co jest im podane. Internauci są aktywni, a kliknięcie myszki zajmuje im znacznie mniej czasu niż wciśnięcie przycisku na pilocie. Albo poruszy Pan jakieś emocje, albo Pana wyłączą i o Panu zapomną. Patrząc na liczbę komentarzy i udostępnień na stronie Newsweek.pl, zmierza Pan w tym drugim kierunku.
W internecie nie rywalizuje Pan z „Wiadomościami” TVP1, tylko z grami online, YouTube’em, Player.pl i milionami tekstów na blogach, forach itp. To jest Pana konkurencja. By przyciągnąć uwagę widzów, jest potrzebne coś więcej niż denerwujące i zbyt częste jingle, coś więcej niż czytanie nudnych tekstów, coś więcej niż nudni goście... coś więcej. I błagam: krócej!
Dołącz do dyskusji: „W internecie Tomasz Lis konkuruje nie z ‘Wiadomościami’ tylko z social media i rozrywką, brakuje dynamiki i emocji”
Nie da sie dluzej monetyzować tej PiSofobii ani w tvp ani w Newsweeku ani w internecie bo poprostu nie ma w mediach osoby bardziej nienawidzącej od TLisa a on sam w swojej ekspresjii przekroczył juz dawno wszelkie granice.
Nie czytają rozwlekłych tekstów, tylko oglądają obrazki z dymkami. Nie rozumieją prostych komunikatów (co wynika z badań). Trudno im się skupić na tym, co ktoś do nich gada.
Telewizor jest na całą ścianę i ryczy. Internet jest na mniejszym ekranie, w dodatku bez przerw ktoś przeszkadza w oglądaniu.
Śmierć gazet następuje. Śmierć telewizji jest przesądzona.
Do Pana Tomasza: dotychczasowa formuła się wyczerpała - słyszał Pan takie zdanie? Bo ja tak, kiedy mnie wywalano z mediów.
Mimo wszystko zaciskam kciuki za przetrwanie trudnych czasów i powrót do medium, w którym jest (jeszcze) miejsce na publicystykę.