Widzowie nie skarżą się na „Betlejewski. Prowokacje” do TTV ani KRRiT, z Mediumpubliczne.pl odchodzą Wanat i Skrzypczyk
Do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i stacji TTV nie zgłoszono żadnych skarg na ostatni odcinek programu „Betlejewski. Prowokacje” pokazujący rekrutację do pracy w poniżających warunkach. Z powodu realizacji tego odcinka z serwisem Mediumpubliczne.pl, którego redaktorem naczelnym jest Rafał Betlejewski, rozstają się m.in. Ewa Wanat i Alicja Skrzypczyk.
Ostatni odcinek programu „Betlejewski. Prowokacje” pokazywał eksperyment zrealizowany w Radomiu: opublikowano fikcyjne ogłoszenie o pracę, po tym dwójka aktorów przeprowadzała rozmowy kwalifikacyjne z osobami autentycznie szukającymi zatrudnienia. Pokazano kilka rozmów, m.in. to jak pewna kobieta zgodziła się na polecenie rekruterki zrobić 10 przysiadów, a grupa osób zaakceptowała informację, że w firmie mężczyźni za taką samą pracę zarabiają o połowię więcej od kobiet.
O programie dziennikarze zaczęli dyskutować w internecie już w sobotę wieczorem, po tym jak Rafał Betlejewski w serwisie radia internetowego Mediumpubliczne.pl przedstawił kulisy jego realizacji. Opisał m.in., że nagrano rozmowy kwalifikacyjne, w których kandydaci godzili się na zajęcia naruszające prawo lub kontrowersyjne. Przeprosił też wszystkich uczestników programu, dodał, że występuje w nim jako performer, a nie dziennikarz.
Jako dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl, żadne skargi na program nie wpłynęły do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Według naszych informacji skarg nie zgłoszono też do stacji TTV. Biuro prasowe Grupy TVN, nadawcy kanału, nie odpowiedziało na naszą prośbę o stanowisko firmy w tej sprawie. - Nie dotarły do mnie żadne zastrzeżenia ze strony stacji - mówi nam Rafał Betlejewski. - Trochę nie fair zachowałem się wobec moich kolegów z redakcji TTV. Myślę, że oni mają wrażenie, że pracują zgodnie z zasadami. Mój tekst jest dla nich chyba zaskoczeniem - przyznaje.
Rafał Betlejewski jest również redaktorem naczelnym internetowego radia Mediumpubliczne.pl, uruchomionego w listopadzie ub.r. W ostatnich dniach z powodu eksperymentu w programie „Betlejewski. Prowokacje” współpracę z serwisem zerwali m.in. Przemysław Szubartowicz, Paweł Sito, Monika Piątkowska, Leszek Talko i Anna Karolina Kłys. Wszyscy skrytykowali metody zastosowane w programie, zarzucając autorowi naruszenie norm etycznych i poniżanie nieświadomych osób.
Z Mediumpubliczne.pl rozstały się również Ewa Wanat i Agata Skrzypczyk, prezes zarządzającej witryną Fundacji Medium Publiczne. Wanat zaznaczyła, że decyzję podjęła już trzy tygodnie temu. - Od maja nie biorę udziału w codziennej pracy Medium Publicznego. Mieszkam teraz w Berlinie, w Warszawie bywam raz na trzy miesiące. Natomiast dziś zdecydowałam, że nie będę również publikować w Medium Publicznym i odchodzę z fundacji w ogóle - poinformowała. - Medium Publiczne dopuściło się tego nadużycia, bo na Medium Publicznym jego redaktor naczelny opublikował tekst opisujący „eksperyment”. Tak więc odchodzę z MP nie dlatego, że powstał program w TTV. TTV mnie nie obchodzi. Odchodzę dlatego, że Rafał napisał artykuł na stronie MP i nie wycofał go, pomimo mojej prośby i innych członków zespołu, ani nie przeprosił zespołu MP, że nas wszystkich w to wysoce nieetyczne zachowanie wciągnął - wyjaśniła.
- Trwa exodus, kolejne osoby rezygnują z udziału w Medium Publicznym - przyznaje Rafał Betlejewski. Dodaje, że oddał się do dyspozycji rady fundacji, w której z ośmiu osób zostały cztery (w tym on). - Trudno powiedzieć, czy rada w tym kształcie może dalej funkcjonować i podejmować decyzje. Wygląda na to, że zostałem ja z grupą dziennikarzy i aktywistów, którzy mają ochotę dalej pisać do tego medium, tak jak dotychczas woluntaryjnie, z własnej ochoty - stwierdza Betlejewski.
Więcej pozytywnych opinii o eksperymencie pojawiło się na fanpage’ach programu „Betlejewski. Prowokacje” i stacji TTV. W poniedziałek na Mediumpubliczne.pl zamieszczono opinię Anny Grodzkiej, członkini Fundacji Medium Publiczne, która pochwaliła sens prowokacji. - Publiczne znaczenie tego „eksperymentu” położyłam na jednej szalce swojej wagi. Czasami jest tak, że to co dobre jest jednocześnie złe. A przecież to jest właśnie taka sytuacja. Z uwagi na to na drugiej szalce swojej wagi kładę etyczny kontekst „eksperymentu” w wymiarze ludzkim, jednostkowym a nie społecznym - stwierdziła. - Kilka osób ze składu redakcji, w wyniku tego wydarzenia, opuściło #MP. Rozumiem ich motywacje. Ja takiej decyzji nie podejmę bo ważna jest misja naszej pracy. Wolne publiczne dziennikarstwo i misja, którą bez wątpienia wszyscy realizujemy. Wierzę, że są możliwe „prowokacje”, które niosą emocje, poruszają ludzi i podnoszą ważne sprawy a nie krzywdzą biednych i sprawiedliwych. Rafał udowadniał to wielokrotnie i udowodni jeszcze nie raz - dodała Anna Grodzka.
- Branża dziennikarska w ogóle nie ogląda tego programu. Ta stacja i ten program nie są skierowane do tych samych osób, które są czytelnikami Medium Publicznego. To program raczej dla ludzi z mniejszych miast, którzy mają realne problemy, zajmują się tak zwanym realnym życiem, a mniej spekulacjami o filozofii i etyce. Te dwie publiczności się nie pokrywają - komentuje Rafał Betlejewski.
- Krytykujący wyobrażają sobie, co zrobiłem, na podstawie mojego własnego tekstu o tym, który był prowokujący, podobnie jak nazwa programu. Można powiedzieć, że branża zareagowała na doniesienie o nieprawidłowości, które złożyłem sam na siebie. W tym sensie jestem wytwórcą bata, którym dostaję po plecach, bo nie pojawiły się żadne skargi od uczestników programu, nikt z zewnątrz nie wykrył żadnych nieprawidłowości - zauważa Betlejewski.
Dołącz do dyskusji: Widzowie nie skarżą się na „Betlejewski. Prowokacje” do TTV ani KRRiT, z Mediumpubliczne.pl odchodzą Wanat i Skrzypczyk
Pan Betlejewski uknuł tezę, że swój program skierował do grupy docelowej 'z mniejszych miast', natomiast dziennikarze medium publicznego zajmują się wyłącznie etyką i filozofią, czytają jakieś durne książki lub piją sojowe latte i nie mają prawa do oceny tego materiału. Nawet odejście z 'medium' czołowych dziennikarzy, nie spowodowało refleksji Betlejewskiego, że przesadził. Nie było skarg do KRRiT, więc nic się nie stało. Owszem stało się. Gdyby było inaczej, ludzie ze znaczącym dorobkiem dziennikarskim nie podziękowali by medium za współpracę, nie chcąc mieć nic wspólnego z mendą roku. Zaskakuje, że nadal milczy PR Grupy TVN. Póki co rozpaczliwie klika palcem do góry na rzecz Betlejewskiego, w sprawie której nie da się obronić.
Ten program nie miał na celu ukrócenie podłych praktyk korporacji. Celem autora było jedynie upodlenie ludzi, rozpaczliwie poszukujących pracy. Tego nie da się obronić.