Jerzy Urban skazany na 120 tys. zł grzywny za karykaturę Chrystusa w „Nie”. „Obraza uczuć religijnych chrześcijan”
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa skazał Jerzego Urbana, redaktora naczelnego „Nie”, na 120 tys. zł grzywny i pokrycie 28 tys. zł kosztów sądowych. Powodem jest publikacja w piśmie karykatury opartej na symbolu Najświętszego Serca Jezusowego.
Dołącz do dyskusji: Jerzy Urban skazany na 120 tys. zł grzywny za karykaturę Chrystusa w „Nie”. „Obraza uczuć religijnych chrześcijan”
No właśnie kpienie z symboli religijnych a kpienie z ludzi to dwie odrębne sprawy. Atak (nawet czysto werbalny) na wyznawców tej lub innej religii można podciągnąć pod mowę nienawiści, którą faktycznie należy ścigać. Żart z symbolu to żart z symbolu. Może być inteligentny lub głupi, śmieszny lub nieśmieszny, ale jak się ktoś czuje obrażony, to niech wytoczy sprawę cywilną. Prokurator się takimi głupotami nie powinien zajmować.
Właśnie obraziłeś moje uczucia religijne jako ateisty, czy też mi się należy 120 tys.?
Logika w praktyce:
ktoś twierdzi, że kolumna Zygmunta została przeniesiona i teraz stoi na pl. Zbawiciela. Mogę w prosty sposób udowodnić, że taka rzecz w tym miejscu nie istnieje. Po prostu pójdę tam i stwierdzę to przy użyciu zmysłu wzroku. Następnie zrobię zdjęcie i wrzucę na Instagrama. (Czy może być lepszy dowód dla postępowej części ludzkości?)
A bardziej poważnie: mądrzy ludzie wiedzą, że nie da się naukowo udowodnić istnienia Boga, można tylko w to wierzyć i to jest racjonale podejście do sprawy.
Ateiści twierdzą, że Boga nie ma i chociaż w żaden sposób nie są w stanie dowieść swojej racji, to są jej pewni. Ciekawe na jakiej podstawie?
Zabawnej jest też, że u co głupszych ateistów występuje niczym nie uzasadnione przekonanie o wyższości intelektualnej nad ludźmi wierzącymi.
Logika w praktyce - część druga. Idź na plac Zbawiciela albo gdziekolwiek indziej i udowodnij istnienie boga. Potem zrób mu zdjęcie i wrzuć na instragrama. Udało się?
>>można tylko w to wierzyć i to jest racjonale podejście do sprawy.
Zdanie częściowo poprawne. Zdanie poprawne brzmi: można zarówno wierzyć jak i nie wierzyć. Wiara nie jest racjonalna. Jest subiektywną opinią nt. istnienia czegoś/kogoś bez dowodów potwierdzających istnienie.
Brak wiary jest zaś przyjęciem do wiadomości, że dowodów na istnienie boga nie ma.
>>Ateiści twierdzą, że Boga nie ma i chociaż w żaden sposób nie są w stanie dowieść swojej racji, to są jej pewni. Ciekawe na jakiej podstawie?
Znowu błędne myślenie. Dlaczego ateiści mają czegokolwiek dowodzić? Skoro nie ma dowodów na istnienie to co tu dowodzić?
Ateiści nie muszą niczego udowadniać, zajmują się swoimi sprawami i cieszą się życiem.
>>Zabawnej jest też, że u co głupszych ateistów występuje niczym nie uzasadnione przekonanie o wyższości intelektualnej nad ludźmi wierzącymi.
Podejrzewam, że co głupsi ateiści dobierają sobie rozmówców odpowiadających im intelektem. Ale to tylko opinia. Każdy ma swoją.
Mam wrażenie, że nie bardzo wiesz z jakimi tezami polemizujesz.
1.) Przykład z wycieczką na pl. Zbawiciela z aparatem foto miała pokazać, że możliwe jest udowodnienie NIEISTNIENIA czegoś. Czysto abstrakcyjnie.
2.) Wyraźnie napisałem, że nie da się udowodnić istnienia Boga więc racjonalne jest twierdzenie: "wierzę, że Bóg istnieje" w przeciwieństwie do twierdzenia: "Bóg istnieje".
3.) Piszesz, że ateiści nie muszą niczego dowodzić - oczywiście, a wierzący muszą? Ich opinia jest tyle samo warta co opinia ateistów.
4.) Błędem jest twierdzenie, że jeśli nie ma dowodów na istnienie czegoś, to to rzeczywiście nie istnieje, ponieważ dowody mogą się pojawić w przyszłości (w przypadku Boga dopiero na sądzie ostatecznym :). Ziemski, naukowy przykład to chociażby Bozon Higgsa - nomen omen nazwany przez naukowców "boską cząstką". Udowodniono doświadczalnie jego istnienie w 2012 roku, ale przez blisko 50 lat był tylko hipotezą, kwestionowaną zresztą przez część naukowców.
5.) Ci co głupsi ateiści nie wybierają sobie rozmówców, bo komu by się chciało dyskutować z durniem (mam nadzieję, że doceniasz, że z Tobą dyskutuję). Niestety jedną z wad internetu jest to, nawet kretyni mogą upowszechniać swoje "przemyślenia". Wystarczy, że nauczą się pisać. Czytanie jest im już mniej potrzebne.