Odejście Magdy Malickiej z Burdy nie zaskoczyło. „Nie może być dwóch szefów”
Decyzja Magdaleny Malickiej o odejściu z Burdy nie była wielkim zaskoczeniem dla pracowników spółki i branży. Jej przedstawiciele uważają, że w połączonej Grupie nie było miejsca dla tak dużej liczby kluczowych menedżerów.
O odejściu Magdaleny Malickiej wydawnictwo Burda International Polska poinformowało wczoraj portal Wirtualnemedia.pl w komunikacie. - Serdecznie dziękuję wszystkim moim współpracownikom oraz partnerom biznesowym za 14 lat wspaniałej współpracy, w tym 8 lat na stanowisku CEO wydawnictwa - napisała w nim Malicka.
Odchodząca prezes nie chce komentować przyczyn swojej decyzji o rozstaniu z Grupą Burda. - Póki co, nie mam nic więcej do dodania oprócz tego co zostało powiedziane w oficjalnym komunikacie - ucina Magdalena Malicka, pytana przez Wirtualnemedia.pl.
Informacja o tym, że wieloletnia prezes G+J rozstaje się z Burdą była zaskoczeniem dla Wiesława Podkańskiego, prezesa Izby Wydawców Prasy. - Jeszcze nie tak dawno rozmawiałem na posiedzeniu z panią Malicką, nic nie wskazywało na to, że odchodzi - mówi w rozmowie z Wirtulnemedia.pl Podkański. Na temat przyczyn jej kroku spekulować nie chce.
Jednak wielu osób z branży decyzja Magdaleny Malickiej wcale nie zdziwiła. - Plotki o jej odejściu krążyły w wydawnictwie od pewnego czasu, choć nie sądziliśmy, że to nastąpi tak szybko - mówi nam pracownik Burdy
Po ogłoszeniu w kwietniu ub.r. przejęcia G+J przez Burdę komunikowano, że Magdalena Malicka pozostanie w zarządzie Grupy, a ona sama chętnie wypowiadała się o dalszych planach wydawnictwa (więcej na ten temat). Finalizacja transakcji nastąpiła w październiku br. Ostatecznie Malicka została prezesem pięciu spółek Burdy, nadzorując wszystkie magazyny luksusowe i people, a także tytuły podróżnicze i popularnonaukowe oraz segment książek. Resztą portfolio, czyli pismami poradnikowymi, kulinarnymi i ogrodniczymi zarządza dotychczasowa szefowa Burdy w Polsce Justyna Namięta (podział nadzoru nad segmentami ogłoszono finalnie dopiero w marcu br., dowiedz się więcej).
W zarządach polskich spółek Burdy od początku roku poza Malicką i Namiętą zaczęła zasiadać także Margaret Ann Dowling, która objęła funkcję dyrektor regionalnej koncernu na Polskę i Czechy (poznaj szczegóły).
- Przypuszczam, że decyzja Magdy mogła być związana właśnie z osobą dyrektor regionalnej, która jest bardzo mocno zaangażowana w swoją rolę, co ograniczyło samodzielność dotychczasowych prezesów G+J i Burdy. Sądzę, że taka sytuacja dla Magdy była trudniejsza do zaakceptowania niż dla Justyny Namięty, a zarządzanie tylko częścią tytułów mogło nie stanowić dla niej dostatecznego wyzwania - mówi nam anonimowo osoba z zarządu jednego z wydawnictw.
Zbigniew Benbenek, szef rady nadzorczej Grupy ZPR, przyznaje wprost, że odejście Malickiej to - jego zdaniem - odroczony w czasie, ale skutek przejęcia G+J przez Burdę.
- Zawsze, gdy przeprowadza się konsolidacje, to oszczędza się na wszystkich szczeblach, także na kierowniczym, a kupujący raczej pozostawia swoich szefów. Zapewne tylko w okresie przejściowym Magda Malicka była potrzebna - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Benbenek.
Podobnie sądzi osoba zajmująca się rynkiem prasowym w jednym z domów mediowych. - Było pewne, że w spółce nie mogą być dwie osoby zarządzające, dlatego któraś z pań musiała odejść - mówi nam.
Magdalena Malicka z G+J Polska związana była od 2000 roku. Początkowo była m.in. wydawcą tytułów poradnikowych. Prezesem firmy została w 2006 roku, przejmując stanowisko,które zajmował wcześniej Olivier Voigt. Był to trudny okres dla firmy, nie tylko w związku z kryzysem reklamowym, który zaczął się jesienią 2008 roku.
- Właściciele wydawnictwa G+J zdecydowali, że nastąpi wycofanie firmy z polskiego rynku, co miało wpływ na politykę spółki. Nie było ani nowych projektów, ani szczególnych inwestycji. W takiej sytuacji rola Magdy Malickiej była trudna, wyobrażam sobie, że musiała być także frustrująca - mówi Wirtualnemedia.pl Ewa Redel-Bydłowska, wiceprezes Edipresse Polska.
- Nie widzę specjalnych sukcesów rządów Magdy Malickiej w G+J, za jej czasów nie inwestowano w marketing tytułów, ich sprzedaż spadała, za późno zabrano się za internet - mówi nam przedstawiciel domu mediowego. Przyznaje on jednak, że polityka reklamowa spółki nie była zła, a wydawnictwo starało się podążać w tym zakresie za rynkiem.
Z kolei Wiesław Podkański, jak i Zbigniew Benbenek, pozytywnie oceniają okres, gdy Magdalena Malicka kierowała G+J Polska. - Była bardzo dobrym prezesem, doprowadziła spółkę do sprzedaży. Sądzę, że została bardzo dobrze wynagrodzona za to. Życzę jej by znalazła inną, dobrą pracę - mówi Benbenek.
Magdalena Malicka formalnie związana będzie z Burdą do końca czerwca br. Potem przez pewien czas obowiązywać ma ją zakaz konkurencji. Z nieoficjalnych informacji wynika, że miała otrzymać propozycję przejścia do jednego z wydawnictw. Sama nie ujawnia jednak swoich dalszych planów zawodowych. Jak się dowiedzieliśmy, planuje na razie dłuższy urlop.
Jak podano w komunikacie, nadzór nad tytułami Burdy zarządzanymi dotąd przez Magdalenę Malicką przejmie Margaret Ann Dowling. Z Michałem Helmanem, odpowiedzialnym za komunikację w Burdzie, nie udało nam się wczoraj skontaktować.
Dołącz do dyskusji: Odejście Magdy Malickiej z Burdy nie zaskoczyło. „Nie może być dwóch szefów”